Popkultura przedstawia relacje matki i córki przez pryzmat niezmiennych zestawów cech charakteru, poradniki psychologiczne kreślą czarno-białe scenariusze trudnej przyjaźni. Matki i córki są właściwie nieobecne w naukach społecznych. Skąd pomysł, żeby wziąć na warsztat naukowy akurat ten temat?
To fascynujący temat, który pozwala zobaczyć w zupełnie innym świetle ogromne zmiany, jakie zaszły w naszym społeczeństwie przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Możemy dzięki temu spojrzeć w inny sposób na polską historię, ale też i na relacje w rodzinie. Można postawić tezę, że tradycyjna wizja rodziny jest zdecydowanie mocniej zakorzeniona w światopoglądzie matek – niepokój budzi u nich np. wybór odmiennego modelu związku przez ich córki. Trudno im np. zaakceptować sytuację, w której córka pracuje zawodowo, podczas gdy mąż opiekuje się dziećmi i domem. A córki buntują się przeciwko podwójnemu etatowi, czyli pracy zawodowej i obciążeniu pracą w domu.
Co jeszcze różni od siebie matki i córki? Jakimi są kobietami?
Reklama
Często mówi się, że niezmiennym elementem życia Polek były odmiany konserwatyzmu, ale to zbyt upraszczające. Analizując doświadczenia trzech pokoleń kobiet – bo w rozmowach pojawiały się też historie babek, dla których kluczowym doświadczeniem był wybuch II wojny światowej – można zobaczyć, jak duże przeobrażenia zachodziły w każdym pokoleniu. Matki to osoby wchodzące w dorosłe życie w latach 60.–70., w przypadku córek to lata 80. i wczesne 90., czyli czas transformacji. Tak naprawdę tylko w pokoleniu babek można mówić o spójności między społecznymi wyobrażeniami na temat tego, co znaczyło być kobietą, tym, co na ten temat myślały same zainteresowane, a możliwościami, by to wyobrażenie realizować. Z dzisiejszej perspektywy to były konserwatywne wyobrażenia dotyczące podległości kobiet i umiejscowienia ich głównie w kontekście domu – mimo działalności emancypantek, mimo że w 1918 r. zyskały prawo głosu, to na co dzień niewiele z nich domagało się „całego życia” jak Zofia Nałkowska. Tyle że kiedy gwałtownie zmienia się kontekst społeczny i ekonomiczny, wypracowane wzory, także wzory płci, już nie mogły być realizowane.
Wybucha II wojna, babki zostają nagle wrzucone w świat, którego wcześniej nie znały.
W moim badaniu pojawiają się dwa scenariusze. Pierwszy: kobiety należące do ziemiaństwa doświadczają degradacji klasowej. Były one socjalizowane do roli dobrych matek i przykładnych żon. Sprawczością mogły się wykazać głównie w przestrzeni domowej, czuwając nad wychowaniem dzieci i regułami zachowania. Z dnia na dzień oswojony świat ulega rozpadowi, ważność tracą wyobrażenia na temat roli kobiet, które miały funkcjonować w określonych przez rodzinę ramach – mężczyźni giną na wojnie albo nie są w stanie zapewnić przetrwania rodzinie. I to kobiety przejmują na siebie tę odpowiedzialność, muszą szukać pracy, zająć się handlem, muszą diametralnie zmienić swoje życie. Zmienia się również życie najliczniejszej grupy kobiet należących do klasy ludowej – to drugi scenariusz – głównie w kontekście realnego socjalizmu, industrializacji i masowej migracji do miast. Znaczna część pokolenia babek moich rozmówczyń przenosi się ze wsi do miasta. Życie kobiet, które do tej pory łączyły pracę na rzecz rodziny i gospodarstwa rolnego, przybiera nową treść i formę. Nie zawsze praca, którą podejmują, jest lżejsza od dotychczasowej, ale dzięki własnym dochodom uzyskują ekonomiczną podmiotowość, a przy tym dostają możliwości, których nie miały ich matki, np. możliwość kształcenia.
>>> CAŁY WYWIAD W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP