Jak podał estoński nadawca informacyjny ERR, na przeszkodzie porozumienia między Partią Reform (RE) a Partią Centrum (EKK) Juriego Ratasa, stoją różnice w podstawach programowych.

Premier Ratas przyznał, że w takich warunkach jego ugrupowanie ″nie może przystąpić do rozmów koalicyjnych″, a różnice w opiniach w sprawach podatkowych doszły do "nieprzekraczalnej" granicy.

Jak przekazała Kadri Simson z EKK (dotychczasowa minister ds. gospodarczych oraz infrastruktury w rządzie Ratasa), warunki postawione przez partię Reform były niczym ″ultimatum″.

Partia Reform, która uczestniczyła na przestrzeni wielu lat w większości koalicji rządowych i miała znaczący wpływ na rozwój wolnego rynku czy wprowadzenie niskiego opodatkowania w Estonii, opowiada się za podatkiem liniowym – w wysokości np. 20 proc. Z kolei partia Centrum, uważana za socjalliberalną, na którą głosuje tradycyjnie większość rosyjskojęzycznego elektoratu (w liczącej ok. 1,3 mln mieszkańców Estonii rosyjska mniejszość stanowi około jedną czwartą społeczności), popiera opodatkowanie progresywne i wyższe opodatkowanie przedsiębiorstw.

Obecnie Partia Reform proponuje także wyłączenie z opodatkowania miesięcznych dochodów do 500 euro, a z kolei centryści obiecywali podwyżki świadczeń emerytalnych.

W wyborach Partia Reform otrzymała 28,9 proc. głosów, a EKK z uzyskała drugi wyniki - 23,1 proc. Gdyby razem stworzyły ″super koalicję″, miałyby łącznie 60 mandatów w 101-osobowym jednoizbowym parlamencie (Riigikogu).

Kaja Kallas, liderka RE, córka założyciela Partii Reform, byłego premiera Siima Kallasa, która ma szansę zostać pierwszą kobietą na stanowisku premiera Estonii, komentując fiasko próby podjęcia współpracy z centrystami, przekazała w piątek mediom, że to ″dziwne rezygnować z partnerstwa, zanim negocjacje się rozpoczęły″. Według niej Partia Centrum ″nie uznaje wyników wyborów″.

Partia Reform ogłosiła w piątek, że następnym krokiem w celu realizacji jej programu będzie próba podjęcia negocjacji z dwiema mniejszymi partiami – dotychczasowymi koalicjantami premiera Ratasa: konserwatywno-liberalną partią "Ojczyzna" – 11,4 proc. głosów (12 mandatów) oraz partią socjaldemokratyczną (SDE) – 9,8 proc. (10 mandatów). Według polityków RE partie te mają ″bagaż″ z poprzedniej koalicji i doświadczenia "trudnej współpracy między sobą", ale pierwsze rozmowy mogą się rozpocząć już w weekend albo w poniedziałek. Ewentualna trójpartyjna koalicja miałaby 56 mandatów w parlamencie.

Liberałowie już wcześniej wykluczyli możliwość współpracy z Konserwatywną Partią Ludową Estonii (EKRE), która, uznawana za ugrupowanie nacjonalistyczne, eurosceptyczne i antyimigranckie, będzie trzecią siłą w parlamencie (zdobyła 17,8 proc. głosów i 19 mandatów).

Premier Ratas z kolei, który utworzył rząd w parlamencie poprzedniej kadencji, mimo że jego partia nie wygrała wyborów w 2015 r. (zwyciężyła wtedy także RE, ale kierowany przez nią rząd upadł po 1,5 roku), przyznał po ostatnich wyborach, że jest gotów "uczynić wszystko, co możliwe", aby być w koalicji i wybierze najlepszą opcję dla swojego ugrupowania. Nie wykluczył też opcji stworzenia nowego rządu z pominięciem zwycięzcy ostatnich wyborów.

Przemysław Molik (PAP)