„FT” odwołuje się do Karola Marksa, który napisał, że historia powtarza się, najpierw jako tragedia, a potem jako farsa. Pokojowa pomarańczowa rewolucja z 2004 roku - przypomina - nie zdołała scementować wyjścia Ukrainy z orbity Moskwy, ku demokracji w stylu zachodnim. Prawie dekadę później snajperzy zmasakrowali dziesiątki uczestników protestów, a Rosja zaanektowała Krym. Teraz – na kolejnym etapie ukraińskiej walki - w sondażach przed wyborami prezydenckimi prowadzi Wołodymyr Zełenski, telewizyjny komik, najlepiej znany z roli nauczyciela, który przypadkiem zostaje prezydentem. A jego główni oponenci – obecny prezydent Petro Poroszenko i bohaterka pomarańczowej rewolucji Julia Tymoszenko – mają trudności z rozbudzeniem entuzjazmu wyborców.

Brytyjski dziennik zwraca uwagę na wydarzenia z ostatniego okresu, niekorzystne dla ukraińskiej transformacji. Przypomina, że w zeszłym miesiącu w ukraińskich mediach pojawił się zarzut, że syn jednego z sojuszników Poroszenki kupuje od Rosji części zamienne do sprzętu wojskowego i sprzedaje je armii Ukrainy po zawyżonych cenach. „Oskarżeniom zaprzeczono, ale sojusznik Poroszenki ustąpił” – wskazuje „FT”.

Zwraca też m.in. uwagę, że ukraiński Sąd Konstytucyjny obalił ustawę wymierzoną przeciwko nielegalnemu bogaceniu się; ustawa ta stanowiła istotną część walki z endemiczną korupcją. Zachodni partnerzy Ukrainy nalegali na tę walkę, czyniąc z niej warunek przyznania Ukrainie przez MFW programu ratunkowego w wysokości 17,5 mld USD.

Ale mimo wielu niepowodzeń Ukraina poczyniła od 2014 roku większe postępy w zakresie reform strukturalnych niż w całym poradzieckim okresie przedtem - podkreśla „FT”. Przytacza szacunkowe dane jednego z think tanków, z których wynika, że „wysiłki reformatorskie przywróciły ok. 5 proc. PKB, kradzione przedtem państwu”.

Reklama

Za godne uwagi "FT" uważa, że nie ma znaczącego poparcia dla żadnego prorosyjskiego kandydata w obecnych wyborach prezydenckich na Ukrainie. „Mimo trudności i gwałtownie rosnących cen energii po rewolucji z 2014 r. i reformach, niewielu Ukraińców wykazuje oznaki zwracania się ku Moskwie” – pisze „FT”. Podkreśla, że wojna, którą Rosja rozpętała w Donbasie zwróciła wielu Ukraińców zdecydowanie przeciwko Kremlowi. Niewielkim poparciem cieszą się też kandydaci skrajnie prawicowi.

Zadaniem, którego realizacji wciąż nie zakończono, jest odebranie superbogatym oligarchom kontroli nad gospodarką i wieloma „dźwigniami politycznymi” – podkreśla „FT”. Wyraża opinię, że właśnie to – a nie tylko brak politycznego doświadczenia – sprawia, iż kandydatura Zełenskiego jest niepokojąca.

Program Zełenskiego jest nadawany w telewizji, której właścicielem jest Ihor Kołomojski, jeden z najbogatszych ludzi na Ukrainie. „FT” zwraca uwagę m.in. na fakt, że komik korzysta z tych samych ochroniarzy co oligarcha i pisze, że niektórzy obawiają się, iż Kołomojski – którego PrywatBank, największy bank komercyjny na Ukrainie, został znacjonalizowany w 2016 roku, gdy w jego księgach wykryto „dziurę” wynoszącą 5,6 mld USD – próbuje „wziąć prezydenturę w swoje ręce”.

Zełenski energicznie zaprzecza, jakoby był marionetką Kołomojskiego – odnotowuje „FT”. Zwraca uwagę, że „ważnym wotum zaufania” dla tego kandydata jest to, iż zgodzili mu się doradzać dwaj byli ministrowie finansów i gospodarki, którzy wprowadzali śmiałe reformy, ale później rozczarowali się do administracji Poroszenki.

„FT” przewiduje, że jest niemal pewne, iż Zełenski przejdzie do drugiej tury wyborów, w której zmierzy się z Tymoszenko lub – co bardziej prawdopodobne – z Poroszenką. Dziennik pisze na zakończenie, że wszystko wskazuje, iż samo głosowanie będzie uczciwe, co jest kolejną oznaką postępu.

>>> Czytaj też: Układ Francji i Niemiec pokazuje, że to nie ekonomia nakręca budowę Nord Stream 2