Słowa ministra sprawiedliwości przeciwstawiające sobie wolność oraz socjalizm i komunizm sprowokowały wzmożoną dyskusję w Norwegii. Wypowiedź Jørana Kallmyra podczas uroczystości Dnia Wyzwolenia spotkała się z głęboką dezaprobatą ze strony środowisk lewicowych. Oburzenia nie kryją również Rosjanie.

Słowo socjalizm w minionym tygodniu niemal nie znikało ze szpalt norweskiej prasy i tamtejszych witryn internetowych. Stało się też przyczynkiem do ożywionej debaty publicznej. Wszystko za sprawą wysokich przedstawicieli Partii Postępu FrP. Najpierw liderka ugrupowania Siv Jensen podczas sobotniej konwencji krajowej mówiła o konieczności rozprawienia się z „cholernymi socjalistami”. Następnie szereg kontrowersji wywołało wystąpienie ministra sprawiedliwości Jørana Kallmyra w trakcie obchodów Dnia Wyzwolenia, które odbywały się 8 maja w bazie wojskowej w Jørstadmoen.

- NATO zostało założone w cieniu rosnącego zagrożenia ze strony wschodniego komunistycznego reżimu. Zimna Wojna charakteryzowała się ideologicznymi przeciwieństwami – demokracja przeciw dyktaturze. Wolność przeciw komunizmowi i socjalizmowi – oświadczył w swym wystąpieniu nowy szef resortu sprawiedliwości.

Ostra reakcja lewicy

Jak nietrudno się domyślić, na odpowiedź ze strony środowisk lewicowo-socjalistycznych nie trzeba było długo czekać. Jako jedna z pierwszych zareagowała Kirsti Bergstø. Wiceprzewodnicząca Socjalistycznej Lewicy SV określiła wypowiedź Kallmyra jako „ahistoryczną”. Przypomniała również, że że Kallmyr jest urzędnikiem państwowym również dla socjalistów. I co nie mniej ważne w swojej wypowiedzi wykazał się brakiem szacunku dla wkładu, jaki ponieśli norwescy socjaliści w czasie drugiej wojny światowej.

Reklama

- To zarówno „ahistoryczne”, jak i przykre, że minister sprawiedliwości mówi o wyzwoleniu od socjalizmu w czasie naszego własnego Dnia Wyzwolenia, jakby socjalizm faktycznie był odpowiednikiem nazistowskiej i faszystowskiej przemocy. Musimy pamiętać, kto był wyzwolicielem, a kto okupantem – powiedziała Bergstø dla dziennika VG.

Według reprezentantki SV wkład norweskich socjalistów w walkę z nazizmem zasługuje na większe uznanie. Wielu z nich stało w pierwszych szeregach w starciu z niemieckim okupantem. W związku z tym Bergstø zaapelowała o należytą pamięć dla uczestników tamtych wydarzeń.

Burmistrz Lillehammer Espen Granberg Johnsen również był obecny w czasie uroczystości w Jørstadmoen. Podobnie jak Bergstø zareagował na słowa ministra sprawiedliwości.
- Uważam, że to bardzo smutne w takim dniu. To rozczarowujące dla powagi tego szczególnego dnia, by wygłaszać takie opinie.

Polityk socjaldemokratycznej Arbeierpartiet podkreślił również, że to niestosowne ze strony przedstawiciela rządu, by wykorzystywać 8 maja do prezentowania linii partii. Wśród uczestników uroczystości znajdowali się weterani wojenni z rodzinami, wojskowi, byli oficerowie oraz lokalne władze policyjne i samorządowe.

Kallmyr tłumacząc później swą wypowiedź precyzował, że właściwym kontekstem jego wypowiedzi były ideologiczne przeciwieństwa w trakcie zimnej wojny.

- To był czas, kiedy panował wyraźny związek między przeciwieństwami. Z jednej strony wolność, a z drugiej komunizm i socjalizm. Związek Radziecki sam określał siebie jako kraj socjalistyczny i jest odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. Był największym zagrożeniem w trakcie trwania zimnej wojny.

Kallmyr wspomniał o zagrożeniu ze strony arsenału nuklearnego. Dla Norwegii była to szczególna groźba z uwagi na sąsiedztwo z ZSRR. Podkreślił również, że wycofanie Armii Czerwonej z regionu Øst-Finnmark po zakończeniu działań wojennych wcale nie było oczywiste.

Polemika przeinaczeń

Szef resortu sprawiedliwości próbował rozwiać obawy lewej strony norweskiej sceny politycznej zapewniając, że nie ma żadnego powodu, by norwescy socjaldemokraci czuli się urażeni jego wystąpieniem. Koncyliacyjny ton, jaki przybrał Kallmyr najwyraźniej nie poskutkował. Do chóru krytyków przyłączyła się również Anniken Huitfeldt z Arbeiderpartiet. Podzieliła ona opinię burmistrza Lillehammer uznając słowa ministra za nie licujące z powagą dnia. Nie zgodziła się jednak z twierdzeniem, jakoby miałby to być atak na SV i Arbeiderpartiet. Choć, jak przyznała, słowa Kallmyra miały na celu oszkalowanie Partii Pracy oraz innych ugrupowań określających się jako socjalistyczne. Zwróciła też uwagę na to, że wypowiedź ministra nastąpiła niedługo po sobotniej konwencji krajowej FrP, na której padły kontrowersyjne słowa Siv Jensen.

Na słowa Huitfeldt zareagował Kallmyr tłumacząc, że to typowo norweskie, by wyrywać proste zdania z kontekstu w celu polaryzowania debaty. Przyznał, że miał na myśli różnice między wartościami wyznawanymi przez zachodnie demokracje a komunistycznymi i socjalistycznymi ideami żywymi w ZSRR. Dodał jednak, że być może powinien być bardziej precyzyjny w swoim wystąpieniu. Huitfeldt replikowała, że słowa były niestosowne w obliczu tego, że wielu spośród norweskich socjalistów miało swój udział w wyzwoleniu Norwegii. Kallmyr odpowiedział, że w trakcie dwunastominutowego wystąpienia nie pominął ich wkładu. Podkreślił, że miał na myśli ZSRR a nie SV czy jakąkolwiek inną partię w Norwegii. Zarzucił Huitfeldt typowe dla polityki skłonność do przeinaczania.

Podrażniona rosyjska duma

Słowa Kallmyra wywołały rezonans nie tylko w lewicowych kręgach politycznych. Zwyczajowo w takich sytuacjach zareagowała również rosyjska ambasada w Oslo. Attaché prasowy rosyjskiej placówki Timur Czekanow oświadczył, że:
- Naszym zdaniem tego rodzaju wypowiedzi są „bluźniercze”. Pan Kallmyr nie znalazł żadnych słów wdzięczności dla sowieckich żołnierzy, którzy wyzwolili Europę i Norwegię od nazizmu, wypaczył rolę ZSRR, obraził pamięć tych, którzy walczyli przeciwko faszyzmowi niezależnie od politycznej przynależności – napisał attaché w mailu wysłanym do redakcji dziennika „Dagbladet” i innych odbiorców.

Czekanow odebrał wystąpienie Kallmyra jako „szczególnie wrażliwe” w obliczu zbliżającej się rocznicy 75 lecia wyzwolenia regionu Øst-Finnmark, która przypada na 5 października br. Według wcześniejszych zapowiedzi w uroczystościach w Kirkenes obok króla Haralda V i szefowej rządu Erny Solberg ma wziąć udział również minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow. Rosyjski dyplomata wyraził nadzieję, że nadchodzące uroczystości przyczynią się nie tylko zachowania pamięci o tamtych dniach, ale również spowodują zacieśnienie się więzi przyjaźni między obydwoma krajami. Nie omieszkał przy tym przypomnieć udziału sowieckich żołnierzy w wyzwalaniu Øst-Finnmark jesienią 1944. Wskazał również, że władza została niezwłocznie przekazana norweskim władzom cywilnym.

-12 678 sowieckich żołnierzy zostało pochowanych na terenie Norwegii. 954 spośród nich spoczywa w Jørstadmoen czyli w miejscu, w którym norweski polityk nie wspomniał o nich w trakcie swojej przemowy. Dla nas pamięć o ofiarach tej wojny jest święta – czytamy w oświadczeniu wysłanym przez Czekanowa.

Niewzruszony spokój Solberg

Wdzięczność wobec sowieckich żołnierzy wyraziła premier Erna Solberg podkreślając ich wkład w wyzwolenie Norwegii. Północna część kraju została szczególnie doświadczona przez II wojnę światową. Szefowa rady ministrów przyznała jednak, że zdziwieniem odebrała oświadczenie rosyjskiej ambasady mówiące o bluźnierstwie ze strony Kallmyra. Jej zdaniem sięganie po tego rodzaju sformułowania jest dziwne, jeśli sprawa nie dotyczy Boga czy religii. Stanęła również w obronie członka swojego gabinetu mówiąc, że zdanie zostało wyrwane z kontekstu. Słowa Kallmyra dotyczyły ideologicznych linii podziału, które wytyczały bieg zimnej wojny. Premier podkreśliła, że szef resortu sprawiedliwości wyraził podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do wyzwolenia Norwegii. Sama okazała wdzięczność za pomoc Armii Czerwonej. Niemniej jednak Kallmyr powinien wyrazić się bardziej precyzyjnie i dokładnie zaakcentować, że chodzi mu sowiecki komunizm i socjalizm. Nie można zapomnieć o tym, że w tym roku przypada siedemdziesiąta rocznica powstania NATO. W tym kontekście dygresja o walce z sowieckim komunizmem jest naturalna – powiedziała Solberg.

>>> Czytaj też: Brytyjski wiceminister ds. brexitu: UE zmierza w zdecydowanie złą stronę