W transmitowanym na żywo w telewizji przemówieniu irański prezydent skrytykował również zapowiedź objęcia restrykcjami szefa dyplomacji swojego kraju Mohammada Dżawada Zarifa. "Nakładacie sankcje na ministra spraw zagranicznych, jednocześnie domagając się rozmów. To oczywiste, że kłamiecie" - mówił Rowhani, zwracając się do amerykańskich przywódców.

Rowhani nazwał sankcje nałożone na najwyższego duchowo-politycznego przywódcę tego kraju ajatollaha Alego Chameneia "oburzającymi i idiotycznymi", m.in. dlatego, że nie ma on aktywów za granicą i nie ma żadnych planów, by kiedykolwiek udać się do USA. Uznał, że są one sygnałem desperacji Stanów Zjednoczonych. Już wcześniej irańskie MSZ oświadczyło, że sankcje te trwale zamykają "ścieżkę dyplomacji" między Waszyngtonem i Teheranem.

"Działania Białego Domu oznaczają, że jest on dotknięty umysłowym opóźnieniem i nie wie, co robić" - ocenił Rowhani. "Strategiczna cierpliwość Teheranu nie oznacza, że się boimy" - ostrzegł. "Umysłowo opóźnionym" Teheran w przeszłości nazywał prezydenta Trumpa.

Wcześniej we wtorek przebywający z wizytą w Izraelu doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton zapewnił, że USA nadal chcą rozmawiać z Iranem. Prezydent Trump "zostawił otwarte drzwi na prawdziwe negocjacje (...). Jedyne, co Iran powinien zrobić, to wejść przez te otwarte drzwi" - mówił.

Reklama

Wprowadzone w poniedziałek przez Trumpa restrykcje objęły ajatollaha Chameneia, jego współpracowników i ośmiu dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Miała być to reakcja na "serię agresywnych zachowań ze strony irańskiego reżimu w ostatnich tygodniach, w tym zniszczenie amerykańskiego drona" z 20 czerwca.

Do wzrostu napięć między Waszyngtonem i Teheranem przyczynił się też atak na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej, który miał miejsce tydzień wcześniej. O jeden i drugi incydent USA obwiniają Iran. Ten kategorycznie odrzuca oskarżenia o zaatakowanie tankowców, a w przypadku drona twierdzi, że zestrzelił ten bezzałogowy samolot, bo ten wtargnął w jego przestrzeń powietrzną. USA przekonują, że do zestrzelenia doszło w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

>>> Czytaj też: "WSJ": Europejska nieśmiałość sprawia, że Iran liczy na "przeczekanie" kadencji Trumpa