Tusk rozmawiał z dziennikarzami po swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Wskazał, że w UE "trzeba umieć walczyć o swoje interesy", i dodał, że niektóre kraje były podczas szczytu skoncentrowane tylko na tym, "żeby zablokować kandydaturę Fransa Timmermansa". Nawiązał do zablokowania przez niektóre państwa, w tym Grupę Wyszehradzką, kandydatury Holendra na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej. W ocenie Tuska przedstawiciele tych krajów postanowili "zrezygnować z jakichkolwiek ambitnych aspiracji na rzecz swoich kandydatów, nie zgłaszając ich w ogóle".

Jak zaznaczył, nigdy nie wspomniał, że uważa taktykę tych państw za dobrą. "Zawsze uważałem, że lepiej coś wygrać dla Polski, dla regionu, niż utrącić kogoś" – podkreślił Tusk.

Jego zdaniem powodem sprzeciwu rządu Mateusza Morawieckiego wobec kandydatury Timmermansa były działania podejmowane przez Holendra w sprawie praworządności w Polsce. "Nie widzę żadnego powodu do satysfakcji dla rządu polskiego, poza tym, że generalnie mamy te problemy personalne w Europie rozwiązane" – dodał Tusk. Jak podkreślił, polski rząd niczego w tej sprawie nie ugrał.

Reklama

Tusk podczas swojego wystąpienia wspomniał również o wyborze włoskiego socjalisty Davida Sassolego na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Wypomniał m.in., że mimo zapewnień "niektórych socjalistycznych premierów" podczas szczytu UE o zagwarantowaniu geograficznej równowagi w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w UE Wschód nie jest na nich reprezentowany.

W rozmowie z dziennikarzami Tusk tłumaczył, że jako szef Rady Europejskiej nie ma wpływu na prace europarlamentu, w tym wybór jego szefa. Jak zaznaczył, nie jest jego rolą wyznaczanie kandydata na to stanowisko. Według niego jednak kontekst polityczny w tej sprawie związany z równowagą geograficzną był dość oczywisty. Decyzja eurodeputowanych – mówił – nie ułatwi osiągnięcia takiego balansu.

Tusk zapowiedział, że jeszcze w czwartek będzie rozmawiał na ten temat z nominowaną na szefową Komisji Europejskiej Niemką Ursulą von der Leyen, także w kontekście jej programu. "Myślę, że znajdę dobre argumenty" – dodał.

Według źródeł dyplomatycznych ustalenie ze szczytu UE było takie, że socjaliści w PE mieli wystawić na szefa tej izby Bułgara Sergeja Staniszewa. Zobowiązanie w tej sprawie - według rozmówcy PAP z Brukseli znającego kulisy rozmów przywódców - miał złożyć premier Hiszpanii Pedro Sanchez. Ostatecznie jednak szefem PE, po nominacji socjalistów, został Włoch Sassoli.

Wywołało to kontrowersje, bo ten wybór oznacza, że najprawdopodobniej żadnego z najwyższych stanowisk w UE nie obejmie kandydat z Europy Środkowo-Wschodniej.

Kandydatów na najważniejsze stanowiska unijne szefowie państw i rządów uzgodnili po kilkudziesięciu godzinach wielokrotnie wznawianych rozmów podczas posiedzenia Rady Europejskiej. Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen została kandydatką na szefową Komisji Europejskiej, a premier Belgii Charles Michel został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Rada Europejska nominowała też Francuzkę Christine Lagarde na szefową Europejskiego Banku Centralnego, a Hiszpana Josepa Borrella na szefa dyplomacji UE.

>>> Czytaj też: Były premier Rumunii o stanowiskach w UE: Europa Środkowo-Wschodnia w ogóle nie jest reprezentowana