Włączyć się mają do niej samorządy terytorialne, choć niektóre już zaczęły walczyć z plastikowym zanieczyszczeniem, nie czekając na sygnał z ministerstwa.

Morze Śródziemne jest najbardziej zanieczyszczonym akwenem w Europie. Co roku wyrzuca się doń setki tysięcy ton plastiku - w zależności od źródeł, od 200 do 600 tys. ton.

Zdaniem niektórych ekspertów jest to problem bardziej pilny niż globalne ocieplenie.

Według francuskiego ministerstwa transformacji ekologicznej 80 proc. śmieci w morzu pochodzi z ziemi, a 75 proc. z nich to plastiki w różnych formach. Na plażach zanieczyszczenie powodowane jest przede wszystkim przez plastikowe torebki, opakowania, słomki do picia, kubki, talerze i sztućce jednorazowego użytku.

Reklama

Różnorodne wskazówki zawarte w karcie podzielić można na trzy rodzaje: uczulenie na problem, prewencja i oczyszczanie. Poirson powiedziała, że ma nadzieję na zdopingowanie miejskich i gminnych samorządów do posługiwania się kartą i wcielenia w życie jej wskazówek.

„Sytuacja jest coraz bardziej niepokojąca” – ostrzegał w wywiadzie dla radia France Info żeglarz Patrick Deixonne, założyciel organizacji pozarządowej „Siódmy Kontynent”.

Zwrócił on uwagę na różnorodne zagrożenia wynikające z zanieczyszczenia plastikami. Najniebezpieczniejsze są jego zdaniem nanocząsteczki, powstające poprzez rozdrobnienie plastiku w wodzie. A to dlatego, że dostają się do organizmów morskich i dla niektórych, jak na przykład żółwi, są śmiertelne. Są również zagrożeniem dla ludzi konsumujących ryby pełne tych toksycznych drobin.

François Galgani, badacz z korsykańskiej placówki francuskiego instytutu badań wykorzystywania morza (Ifremer), przyznaje, że dokładne zdefiniowanie długoterminowego wpływu plastikowego zanieczyszczenia na środowisko, jest bardzo trudne i wymaga wieloletnich studiów. Nie ma jednak wątpliwości o ich ogromnej szkodliwości, choć problemy środowiska krzyżują się z kwestiami społeczno-ekonomicznymi.

Badacz zauważa, że odpadki zbiera się, gdy w grę wchodzą interesy gospodarcze. Jak interesy rybaków, których sieci, rwane przez plastiki, kosztują bardzo drogo. Czy też nadmorskich gmin, które żyją z turystów przyjeżdżających na ich plaże. „Jednak większość plastików porzucana jest w morzu” – ubolewa.

Agnes Le Rouzic z organizacji Greenpeace powiedziała w wywiadzie dla RFI (francuskie radio dla zagranicy), że problemy zdrowotne i gospodarcze powodowane zanieczyszczeniem mórz i oceanów plastikami są zapewne jeszcze bardziej pilne niż kwestia globalnego ocieplenia.

Minister Poirson wystąpiła w poniedziałek na plaży Sablettes w Seyne-sur-Mer (Prowansja). Nieprzypadkowo akurat tam. Plaża ta w ostatnich latach była wielokrotnie zanieczyszczona. Dzięki społecznej inicjatywie oczyszczono ją z odpadów plastikowych i niedopałków. Stała się ona wzorem dla sąsiednich letnisk prowansalskich.

Jako przykład zrozumienia problemu zanieczyszczenia morza przez odpady plastikowe podaje się często wandejskie Sables d’Olonne. Miasto nad Oceanem Atlantyckim liczy ponad 40 tys. mieszkańców, ale co roku przyjeżdża tu wielokrotnie więcej letników.

W tym roku stowarzyszenie „Wszyscy w tej samej łodzi”, przy poparciu merostwa, już od stycznia prowadzi oczyszczanie plaży. A od czerwca rozpoczęło akcję „lato bez słomki”.

Jak powiedział w wywiadzie dla dziennika „Ouest France” sekretarz stowarzyszenia Dominique Jaouen, w niektórych zakładach gastronomicznych Sables d’Olonne w sezonie zużywa się ponad 20 tys. słomek. „Używa się ich przez kilka minut, ale trzeba 450 lat by się rozłożyły” – tłumaczy działacz.

Organizatorom udało się namówić ok. 50 właścicieli restauracji do zastąpienia plastikowych słomek kartonowymi. W Sables d’Olonnes jest 220 kawiarni i restauracji.

Francuskie media nie ukrywają sceptycyzmu wobec rządowej zapowiedzi, że do roku 2025 ani odrobina plastiku nie zostanie wrzucona do morza. I podają najnowsze dostępne statystyki, wg których w 2016 r. na francuskim wybrzeżu do Morza Śródziemnego wrzucono 11 200 ton różnorakich plastików.(PAP)