"Już około 100 tysięcy ludzi opuściło swe domy; oto humanitarne następstwa ataku" - napisano w komunikacie.

"Większość przygarnęła w swych domach miejscowa ludność, ale coraz więcej uciekinierów tłoczy się w zbiorowych schronach przygotowanych w miastach Al-Hasaka i Tall Tamr, a wielu szuka schronienia w szkołach" - czytamy w oświadczeniu.

Turcja rozpoczęła w środę operację militarną w północno-wschodniej Syrii, wymierzoną w kurdyjskie milicje o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), które Ankara uważa za terrorystów; są one jednak wspierane przez Zachód i stanowią główny trzon syryjskich sił SDF, które odegrały decydującą rolę w pokonaniu Państwa Islamskiego w Syrii; SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.

Ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie określili ją jako "cios w plecy". W czwartek Trump napisał na Twitterze, odnosząc się do tej operacji, że "rozmawia z obiema stronami" konfliktu i ostrzegł Turcję, by "grała zgodnie z regułami gry".

Reklama

>>> Czytaj też: Pentagon ostrzega Ankarę: Atak na północną Syrię może mieć dla Turcji poważne konsekwencje