Słychać wycie! Znakomicie!” – tak posłanka PiS Joanna Lichocka skwitowała na TT protesty przeciw zgłoszeniu Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Zapewne bezwiednie uchwyciła ważną cechę polskiej polityki.

Wycie kontra przebudowa

Możliwe, że PiS będzie na siłę forsował obie kandydatury. Możliwe, że ustąpi, pozwalając prezydentowi Andrzejowi Dudzie odegrać rolę rzecznika umiaru i zdrowego rozsądku. Jednak tak naprawdę sensem tego działania jest właśnie prowokowanie wycia. Z jednej strony zaspokaja to potrzeby psychiczne polityków takich jak Lichocka, a zapewne i samego Jarosława Kaczyńskiego. Z drugiej, daje satysfakcję twardemu elektoratowi, wzbudza emocje, prowokuje politycznych rywali.
Reklama
Igor Ostachowicz, doradca Donalda Tuska, miał porównać PR-ową taktykę PO wobec PiS do walenia w pręty klatki z małpami. Dziś oba główne obozy siedzą w klatkach ustawionych naprzeciw siebie i walą w kraty rywali za pomocą długich drągów. Częściej, rzecz jasna, wyje opozycja. Po prostu rządzącym łatwiej jest wywoływać takie reakcje. Ale trzeba zadać pytanie, co taka metoda zarządzania emocjami daje Polsce. Ile ma wspólnego z przebudową państwa. Wątpię, aby takie pytanie zadawała sobie Lichocka. Jednak lider formacji zapewne je sobie stawia.
Jan Rokita spytał na łamach „Rzeczpospolitej”, na ile w drugiej kadencji PiS będzie próbował pozostać partią przebudowy i zmiany – także mentalności Polaków, a na ile zostanie skazany na rolę formacji ciepłej wody w kranie, na ile wybierze bezpieczne administrowanie. Zwłaszcza że odbity przez opozycję Senat może utrudniać śmielsze przedsięwzięcia PiS, zaś kampania prezydencka winna działać tonująco na obóz rządzący. Choć wystawienie Pawłowicz oraz Piotrowicza pokazuje, że niekoniecznie musi się tak stać, przynajmniej w sferze symbolicznej. A jeśli prezydentem zostanie polityk opozycji, rządząca prawica będzie skazana na paraliż działania.
Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym, weekendowym wydaniu DGP.