Jako "całkowite zwycięstwo" określił ukraiński koncern Naftohaz decyzję sądu w Szwecji, który w środę odrzucił apelację rosyjskiego Gazpromu wobec decyzji sądu arbitrażowego w Sztokholmie, zobowiązującej Gazprom do wypłaty odszkodowania za niedostarczony gaz.

W ten sposób skomentował decyzję sądu apelacyjnego w Szwecji dyrektor wykonawczy Naftohazu Jurij Witrenko. Przedstawiciel ukraińskiego koncernu państwowego wyjaśniał wcześniej, że decyzja sądu apelacyjnego okręgu Svea dotyczy werdyktu arbitrażu w Sztokholmie w sprawie zobowiązań Naftohazu, wynikających z zawartej w kontraktach z Gazpromem zasady „take or pay” (bierz albo płać). Dzięki tej decyzji Ukraina nie musi wypłacać Rosji blisko 80 mld USD.

Sąd arbitrażowy w Sztokholmie odrzucił żądania Gazpromu dotyczące zasady "take or pay" 31 maja 2017 roku. Gazprom w listopadzie 2017 roku odwołał się od tej decyzji. Właśnie ta apelacja została w środę odrzucona - wyjaśnił Naftohaz.

Witrenko poinformował ponadto, że sąd okręgu Svea nakazał Gazpromowi pokrycie kosztów sądowych w wysokości 1,022 mln euro i 1,65 mln hrywien (ponad 62 tys. euro).

"Jakie jeszcze potrzebne są dowody na to, że nasze żądania nie są +absurdalne+, że decyzje sądu arbitrażowego są uzasadnione i że Gazprom po prostu musi wykonywać te decyzje arbitrażu w Sztokholmie?" - oświadczył Witrenko.Decyzja sądu arbitrażowego w Sztokholmie jest ważnym elementem w trwających obecnie negocjacjach na temat nowego kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę na Zachód. Dotychczasowy kontrakt wygasa 31 grudnia.

Reklama

Witrenko niedawno oświadczył, iż Naftohaz nie nalega, by Gazprom wypłacił mu gotówką pieniądze przyznane przez sąd w Sztokholmie; zamiast niej może przyjąć dostawy gazu. "Zadowolą nas środki pieniężne, lecz jeśli Gazprom chce spłacić to zadłużenie dostawami gazu, to gotowi jesteśmy taką ofertę rozpatrzyć" - oświadczył.

Pod koniec października minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak poinformował, że jego kraj zaproponował Ukrainie ugodę w ramach postępowania przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie. Propozycja ta zakłada brak roszczeń finansowych. W zeszłym tygodniu Gazprom oświadczył, że przesłał na Ukrainę oficjalną propozycję przedłużenia starego kontraktu o rok bądź zawarcia nowego kontraktu, który obowiązywałby jedynie w przyszłym roku. W liście, podpisanym przez szefa Gazpromu Aleksieja Millera, powtórzono, że warunkiem podpisania nowej umowy jest rezygnacja obu stron z roszczeń sądowych.

Ukraińcy mieliby także odwołać decyzję Komitetu Antymonopolowego w sprawie grzywny dla Gazpromu za naruszenie konkurencji gospodarczej oraz wycofać skargę do Komisji Europejskiej w związku ze sprzecznymi z zasadami konkurencji działaniami rosyjskiego monopolisty.

"Uregulowanie poprzednich sporów między Naftohazem i Gazpromem, odwołanie naszej skargi do Komisji Europejskiej (…), a także uregulowanie sytuacji wokół grzywny Komitetu Antymonopolowego Ukrainy (…) nie może być warunkiem dla przedłużenia tranzytu" - oświadczył w poniedziałek Witrenko.

Ukraina obawia się, że jeśli Gazprom wstrzyma tranzyt gazu jej sieciami przesyłowymi, straci na tym zarówno pod względem gospodarczym, jak i pod względem bezpieczeństwa. Wstrzymując tłoczenie gazu na Zachód przez ukraińskie rurociągi Rosja pozbawiłaby Kijów środków z opłat za tranzyt, umożliwiając sobie dodatkowo całkowicie odcięcie tego kraju od surowca z kierunku wschodniego.

Podstawą obaw Ukrainy o tranzyt rosyjskiego gazu jest budowa gazociągu Nord Stream 2, którym ma być przesyłany gaz z Rosji do Niemiec z pominięciem Ukrainy. Gazociąg miał być gotowy do końca 2019 roku, jednak pod koniec października jego operator, spółka Nord Stream 2 AG poinformowała, że dotąd ułożonych zostało ponad 2 100 km gazociągu, czyli ponad 87 proc. jego długości.

>>> Czytaj też: Ukraiński bank centralny: Jesteśmy celem ataków i nacisków, za którymi stoi oligarcha Ihor Kołomojski