W większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej panuje obecnie „bezprecedensowy kryzys demograficzny” - ocenili autorzy raportu dwóch francuskich think tanków. W Polsce jest negatywny przyrost naturalny, ale "bardzo pozytywny" bilans migracyjny - zauważyli.

Raport sporządził liberalny Instytut Montaigne i „postępowa”, jak się sama przedstawia, organizacja Terra Nova.

Eksperci podzielili przestrzeń unijną na „trzy Europy”: pierwsza, „podwójnego upadku”, to kraje, w których zmniejsza się populacja. Druga to Europa „dynamiczna i atrakcyjna”, w której krajach zarówno przyrost naturalny, jak i bilans migracyjny jest dodatni. Trzecia Europa to „kraje nietypowe”, w których przyrost naturalny jest negatywny, ale bilans migracyjny pozytywny. Wśród nich są m.in. Polska i Niemcy.

Według raportu w większości krajów Europy Środkowej i Wschodniej panuje obecnie „bezprecedensowy kryzys demograficzny”. Wyjątek stanowią Czechy, Słowacja i Słowenia – piszą autorzy raportu, tłumacząc, że przemieszczanie się mieszkańców Europy Wschodniej w poszukiwaniu zatrudnienia w Niemczech lub Szwecji mieści się w logice jednolitego rynku i zasady swobodnego przepływu osób, która jest jednym z filarów Wspólnoty.

Ostrzegają jednak, że wobec coraz wyraźniejszego zachwiania równowagi demograficznej w UE „należy z całą świadomością zastanowić się nad tą ewolucją, która daleka jest od pierwotnego projektu europejskiego i grozi jego odrzuceniem”.

Reklama

Najbardziej wyludniają się Bułgaria, Chorwacja i Rumunia, w których negatywny jest bilans przyrostu naturalnego, jak i migracyjnego. Pozytywne wskaźniki mają Szwecja, Dania i Holandia, co świadczy, jak głosi raport, „o ich witalności i atrakcyjności”. Francja wciąż należy do tej grupy, ale „jest w trakcie zmienienia się w kraj emigracji” – orzekają autorzy raportu.

Polska, podobnie jak Niemcy i Włochy, umieszczona jest w raporcie pośród „zespołu krajów nietypowych”, w których negatywny przyrost naturalny kompensowany jest „pozytywnym, a nawet bardzo pozytywnym bilansem migracyjnym”.

We wnioskach ze swych badań autorzy raportu kładą nacisk na straty gospodarcze i społeczne, jakie powoduje emigracja „ludności młodej i produktywnej w krajach, z których się wyjeżdża”.

„Wbrew stereotypowemu poglądowi, emigracja nie powoduje podwyższenia płac w krajach wyjazdowych, ale ich zmniejszenie na średnią i daleką metę” – podsumowują badacze, dodając, że „emigracja bardzo ciąży na potencjale rozwoju gospodarczego” tych krajów.

Za szczególną niesprawiedliwość „drenażu mózgów”, powodującego „czystą stratę kapitału ludzkiego”, uważają to, że wykształcenie emigrantów „finansowane było przez podatników ich ojczystych krajów”. Ponadto emigracja przyczynia się do pogorszenia spadku demograficznego, gdyż większość emigrantów to osoby młode, w wieku rozrodczym.

„Obecność migrantów i zjawiska związane z emigracją wpływają często na stosunek naszych społeczeństw do Europy (UE)” – zwracają uwagę autorzy raportu. Dają dwa przykłady: Węgier, gdzie „uczucie podwójnego kryzysu – emigracji i słabej rozrodczości – przeobraziło się w odrzucenie europejskiej polityki na rzecz migrantów, oraz Wielkiej Brytanii, gdzie „niechęć do +pracowników ze Wschodu+ odegrała ważną rolę w kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z UE”.

Wpływ tych przeobrażeń na politykę i gospodarkę wymaga głębokiej analizy i – na poziomie Unii – zastanowienia nad pewnymi politykami europejskimi, które mogłyby zrekompensować te zmiany – sugerują wnioski raportu, którego autorzy wzywają do „lepszego zrozumienia i wzięcia pod uwagę obaw i trosk każdego z partnerów i zdefiniowania na tej podstawie polityki europejskiej, która zaspokoi ich interesy”.

>>> Czytaj też: 500 plus to nic. Prawdziwym liderem walki o dzietność jest Rosja, ale jej polityki i tak nie działają