Psychoza wirusa Covid-19 ogarnia Francję. Nowe zachorowania sygnalizowane są na prowincji, szczegóły podaje codziennie minister zdrowia. Wyłącznie w kwestii Covid-19 zebrała się wyjątkowo w sobotę rada obrony, a następnie rada ministrów.

Eksperci powtarzają w mediach, że nie należy panikować, ale trzeba zachować ostrożność, oceniają, że władze wobec groźby epidemii postępują najlepiej jak można. Merowie i deputowani z departamentu Oise na północnym zachodzie Francji, gdzie odnotowano najwięcej zakażeń w skali kraju, zarzucają jednak rządowi nieopublikowanie wytycznych i pozostawienie ich sam na sam z ludnością żądającą informacji.

W Paryżu w aptekach nie ma maseczek, a - jak mówią ich pracownicy - klienci z obawy przed brakiem towarów kupują więcej lekarstw niż zazwyczaj. W środkach transportu publicznego pasażerowie odsuwają się od osób o azjatyckim wyglądzie.

„Nie mamy maseczek już od tygodni, tak samo jak żelu dezynfekującego. Tak samo jest we wszystkich aptekach w dzielnicy” – powiedziała PAP pracownica jednej z aptek w XIX dzielnicy Paryża. Wskazała również na wzmożone kupowanie pewnych leków, przede wszystkim paracetamolu i ibuprofenu, ale oceniła, że na krótką metę nie grożą ich braki.

Po zakończeniu obrad rządu minister zdrowia Olivier Veran ogłosił, że „rozpoczęło się drugie stadium” postępowania w przypadku zagrożenia wirusem, w którym celem jest opóźnienie i ograniczenie jak najdłużej można przejścia do fazy trzeciej. W związku z tym zakazano wszelkich zgromadzeń w departamentach Oise i Górna Sabaudia oraz zbiorowych imprez z udziałem ponad 5 tys. osób w pomieszczeniach zamkniętych.

Reklama

Minister powtórzył wytyczne, wielokrotnie powtarzane codziennie przez media: kichać i kaszleć w zgięty łokieć, jak najczęściej myć ręce i witać się bez podawania ręki. Dostosowanie się do tej ostatniej wskazówki będzie dla Francuzów szczególnie trudne, bo mają zwyczaj podawania sobie ręki, nawet jeśli spotykają się kilka razy tego samego dnia.

Ekonomiści występujący w mediach podkreślają, że przemysł farmaceutyczny jest jednym z najbardziej uzależnionych od importu z Chin, gdyż nawet w lekarstwach produkowanych w Europie Z Chin pochodzi „od 60 do 70 proc. składników”.

Według dyrektora ośrodka badawczego CEPII, ekonomisty Sebastiena Jeana, inne „najbardziej wrażliwe” sektory to elektronika i informatyka oraz tekstylia, odzież i przemysł samochodowy.

Ponieważ, jak powiedział minister zdrowia, wirus już krąży po Francji, „nie ma sensu izolowanie osób przybywających z miejsc za granicą, gdzie stwierdzono wirusa”. Dotyczy to np. uczniów, którzy wrócili z północnych Włoch i którzy od poniedziałku mogą wrócić do szkoły.

Ta zapowiedź zostanie zapewne nieprzychylnie przyjęta przez licznych rodziców, którzy, jak pisze Martin Pimentel na stronie internatowej miesięcznika „Causeur”, w przez komunikator WhatsApp” dzielą się licznie obawami w związku z „obecnością azjatyckich dziewcząt i chłopców w klasach”, nawet jeśli nigdy w życiu nie byli oni w Chinach.

Osoby o wyglądzie azjatyckim bardzo często są poddawane ostracyzmowi. Obecnie ukazuje się „cały wachlarz stereotypów w zbiorowej podświadomości (Francuzów)” – cytował niedawno autor artykułu w dzienniku „Le Monde” specjalistkę ds. międzykulturowych Mai Lam Nguyen-Conan.

>>> Czytaj też: Koronawirus nas nie zabije. Zabójcza bywa za to panika [FELIETON]