W Rosji popyt na towary takie jak kasze, konserwy i środki higieniczne wzrósł na początku marca. Najpierw raptownie wzrosły zamówienia w sklepach internetowych. Do weekendu 14-15 marca problemy zaczęły się w dużych sieciach handlowych. W sklepach w różnych częściach Moskwy zaczęły pustoszeć półki z kaszą i innymi popularnymi i tańszymi towarami. Przyczyną jest nie tylko koronawirus, ale i słabnący kurs rubla.

Ministerstwo handlu zwróciło się do handlowców o dane na temat wielkości zapasów takich towarów jak m.in.: kiełbasy wędzone, konserwy rybne i mięsne, kasze i ryż, oleje, mleko, ziemniaki i marchew oraz jedzenie dla dzieci. Przedstawiciel resortu powiedział dziennikowi gospodarczemu "Wiedomosti", że władze monitorują sytuację na rynku i biorą pod uwagę to, co wydarzyło się w krajach Europy Zachodniej, gdzie ludzie wykupywali masowo towary ze sklepów.

Stowarzyszenie Firm Handlu Detalicznego (AKORT), które zrzesza największe rosyjskie sieci handlowe, poinformowało, że zapasy w magazynach są wystarczające na okres kilku tygodni i zaczynają być uzupełniane.

Duże sieci handlowe działające w Moskwie potwierdziły wzrost popytu, a producenci poszukiwanych towarów - raptowny wzrost zamówień od handlowców, głównie na mąkę, kasze i makarony. Zamówienia na dostawy są większe niż zwykle co najmniej trzykrotnie, a bywają i dziesięciokrotnie wyższe.

Reklama

Przedstawiciel jednej z firm produkujących kasze i makarony powiedział "Wiedomostiom", że wzrost popytu ma dwie przyczyny: klienci liczą się z możliwością konieczności kwarantanny, ale też obawiają się wzrostu cen żywności z powodu osłabienia rubla wobec dolara.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)