"Kraje na całym świecie przyglądają się swoim regulacjom, widząc, że są przedsiębiorstwa w trudnej sytuacji, firmy które będą ważne dla odbudowy po kryzysie, a które być może są narażone na wykup przez zagranicznych inwestorów. (...) Będziemy wzmacniać nadzór i uważnie przyglądać się zagranicznym inwestycjom w naszym kraju" - zapowiedział premier Kanady Justin Trudeau.

Stanowisko władz w sprawie epidemii Covid-19 i zagranicznych inwestycji zamieszczono w weekend na stronie internetowej rządu federalnego.

"Niektóre inwestycje w Kanadzie przeprowadzane przez należące do rządów podmioty mogą być motywowane celami niekomercyjnymi, które mogłyby zaszkodzić gospodarce Kanady lub interesom bezpieczeństwa narodowego" - wyjaśniono.

Jak przewiduje ustawa Investment Canada Act, niezależnie od wartości wszystkie przyszłe inwestycje dokonywane przez należące do obcych rządów firmy, czy też inwestycje prywatnych inwestorów mających bliskie związki z rządami "lub otrzymującymi instrukcje od obcych rządów", będą dokładnie analizowane.

Reklama

Wiceprezes Kanadyjskiej Rady Biznesu Brian Kingston, cytowany przez agencję Canadian Press, oświadczył, że decyzja rządu jest podyktowana ostrożnością. "Wyceny firm spadły, istnieje ryzyko, że będą chciały to wykorzystać podmioty należące do rządów czy inne rządy" - dodał, wyrażając jednocześnie nadzieję na przejściowe obowiązywanie nowych zasad.

Dyrektor ds. polityki międzynarodowej Kanadyjskiej Izby Handlowej Mark Agnew, cytowany przez dziennik "Globe and Mail", powiedział, że Kanada musi chronić sektory kluczowe. Gazeta podkreśliła, że podobne kroki podjęły już niektóre kraje UE, jak Francja, Hiszpania i Niemcy, a także Australia.

Rządowe stanowisko nie wymienia żadnych krajów, branż ani firm, ale Trudeau powiedział, że władze obserwują m.in. łańcuchy dostaw i produkcję materiałów medycznych. "Nie chcielibyśmy, aby jakiś zagraniczny inwestor przejął i eksportował produkcję, która jest wykonywana dla Kanadyjczyków w czasach kryzysu. Widzimy, że są start-upy z najprawdopodobniej świetnymi pomysłami, które stanęły wobec problemu płynności, a które chcemy, by pozostały kanadyjskie, a mogłyby być narażone na działania zagranicznych inwestorów szukających okazji" - podkreślił Trudeau.

Rząd uruchomił w ostatnich tygodniach liczne programy pomocy, zarówno w formie wypłat trafiających bezpośrednio do Kanadyjczyków, jak i subwencji pozwalających utrzymać zatrudnienie, oraz linii kredytowych. W sobotę poinformowano o programie dla firm technologicznych i innowacyjnych na sumę 270 mln CAD (ok. 190 mln USD).

W grudniu 2018 roku szef kanadyjskiej agencji wywiadu David Vigneault ostrzegał, że zagrożone są firmy innowacyjne, czyli "podstawy przyszłego wzrostu gospodarczego Kanady". Podkreślał, że nie chodzi o zniechęcanie do współpracy z zagranicznymi partnerami, ale o ostrożność.

Poprzednia aktualizacja polityki rządu Kanady wobec inwestycji zagranicznych podmiotów państwowych pochodzi z grudnia 2012 roku, gdy premierem był konserwatysta Stephen Harper i dotyczyła głównie sektora naftowego. Państwowy koncern China National Offshore Oil Co. (CNOOC) dostał zgodę na kupno firmy Nexen Inc., zaś również państwowy malezyjski Petronas – na przejęcie Progress Energy. Harper mówił, że wydane decyzje są "raczej końcem trendu", bo "Kanadyjczycy nie po to przez lata ograniczali udział państwa w gospodarce, by teraz zamiast własnego rządu mieć zagraniczne rządy kupujące i kontrolujące części gospodarki".

Jeszcze w 2016 roku chiński premier Li Keqiang ogłaszał podczas wizyty w Kanadzie "złotą dekadę" w relacjach. Jednak dwa lata później rząd w Ottawie zablokował przejęcie budowlanego giganta Aecon Group przez China Communications Construction Company International (CCCI). Wskazano, że rząd "jest otwarty na zagraniczne inwestycje (...), ale nie kosztem bezpieczeństwa narodowego". W grudniu 2019 roku parlament Kanady powołał specjalną komisję, która ma dokonać przeglądu stosunków Kanada-Chiny.

Z Toronto Anna Lach (PAP)