"Wszyscy pacjenci od poniedziałku – 4 maja mogą korzystać ponownie z rehabilitacji. To oznacza, że każdy pacjent, który ma skierowanie od lekarza (w przypadku refundowanej rehabilitacji) lub też chce to zrobić na zasadach komercyjnych, może z niej skorzystać, choć w ograniczonym zakresie" – wyjaśnił prezes Krawczyk.
Nadal niedostępnych będzie większość zabiegów fizykoterapeutycznych - ultradźwięki, prądo- i światłolecznictwo, pole magnetyczne, hydroterapia. Te zabiegi, które wymagają bezpośredniego kontaktu z pacjentem i jednocześnie sterylizacja urządzeń jest bardzo skomplikowana i trudna do wykonania po każdym pacjencie lub wykonuje się ją dla kilku pacjentów równocześnie. "Jest ona możliwa, ale bardzo długotrwała. Takim zabiegiem, którego również nie zalecamy, jest krioterapia ogólnoustrojowa" – powiedział Krawczyk.
W Polsce, do czasu wybuchu epidemii, co czwarty Polak korzystał z fizjoterapii. Dziennie ok. 0,5 mln osób, a rocznie 10 mln. Jednak rozprzestrzenianie się koronawirusa wymusiło zawieszenie usług rehabilitacyjnych. Przez ostatni miesiąc fizjoterapię prowadzono jedynie w przypadku osób, którym groziła utrata zdrowia lub poważne powikłania przy ograniczeniu wielu zabiegów, które mogłyby zwiększać ryzyko zakażenia. Możliwy był też kontakt zdalny z rehabilitantem.
Od poniedziałku rozpoczęto drugi etap luzowania rządowych obostrzeń w związku z pandemią. Fizjoterapeuci wrócili do pracy, ale zaleca się im pracę indywidualną z pacjentem.
"Kluczową sprawą jest prowadzenie terapii +jeden na jeden+. Pacjent, który przychodzi do poradni, gabinetu, przychodni, spotyka się tylko z jednym terapeutą, który realizuje cały program z tym pacjentem. Do tego potrzebuje osobnego pomieszczenia albo dużo, dużo większej przestrzeni niż przed epidemią. Nie daliśmy ścisłego zalecenia, ale powinno to być około 15 m2 na jednego pacjenta" – wskazał Krawczyk.
Ponadto każdy fizjoterapeuta musi być wyposażony w środki ochrony osobistej. Wizyty umawiane są w takich odstępach czasu, by zapewnić brak kontaktu między pacjentami. Z każdym z nich musi być przeprowadzony wywiad epidemiologiczny - pierwszy telefoniczny jeszcze przed bezpośrednią wizytą, potem należy go na bieżąco aktualizować.
Prezes KIF dodał, że jeśli w placówce funkcjonuje kilka gabinetów, to nie mogą one umawiać pacjentów na tę samą godzinę. Chodzi o to, by uniemożliwić kontakt pacjentów w poczekalni czy szatni. Jego zdaniem taka sytuacja sprawi, że przepustowość gabinetów będzie mniejsza, szczególnie w placówkach zakontraktowanych z NFZ.
"Gabinety prywatne pracowały od lat w takim indywidualnym trybie, ale w gabinetach, gdzie odbywa się terapia refundowana ze środków publicznych często zagęszczenie bywało spore" – podkreślił.
Jednocześnie Krawczyk, powracając do tematu obostrzeń wprowadzonych dla fizjoterapeutów 31 marca w związku z rozprzestrzenianiem się epidemii, stwierdził, że rodziły one wiele wątpliwości interpretacyjnych, zarówno u samych fizjoterapeutów, jak i pacjentów. Mówiły one o tym, że z terapii mogły korzystać jedynie osoby, którym groziła utrata zdrowia lub poważne powikłania.
"Fizjoterapeuci bali się w ciągu tego ostatniego miesiąca odpowiedzialności i kar. Zdarzały się donosy dotyczące otwarcia gabinetów. Wpływało też do naszej Izby wiele pytań pacjentów dotyczących tego, czy kwalifikują się do rehabilitacji, czy też nie. Załóżmy np., że ktoś gra na skrzypcach w orkiestrze i złamał palec lewej ręki, to w jego wypadku jest to poważne inwalidztwo, bo nigdy nie wróci do pracy zawodowej, jeśli nie będzie poddany fizjoterapii" – powiedział.
Krawczyk zwrócił też uwagę na to, że brak dostępu do rehabilitacji dla osób starszych i niepełnosprawnych dzieci to była "gehenna".
"Często godzina, dwie fizjoterapii niepełnosprawnych dzieci to wytchnienia dla opiekunów zajmujących się tymi dziećmi 24 godziny na dobę. KIF przygotowuje kampanię skierowaną do pacjentów, o tym jak bezpiecznie korzystać z fizjoterapii w czasie epidemii" - dodał.
Równocześnie prezes KIF odniósł się też do problemu związanego z działalnością fizjoterapeutów, którzy z dnia na dzień pozbawieni zostali pracy w wyniku epidemii. Zmuszeni zostali do zamknięcia gabinetów. Niemalże 50 tys. z 67 tys. czynnych zawodowo rehabilitantów w kwietniu musiało zawiesić swoje usługi. "Ta sytuacja ograniczenia działalności będzie trwała wiele miesięcy i musimy się nastawić na zubożenie tej grupy zawodowej" - powiedział prezes KIF.
Dodał, że Izba prowadzi rozmowy z przedstawicielami ministerstwa rozwoju o specjalnych rozwiązaniach przeznaczonych dla fizjoterapeutów, z których wielu jest też przedsiębiorcami i prowadzi gabinety prywatne i podmioty lecznicze.
Jego zdaniem, w obecnej sytuacji wiele osób zrezygnuje z komercyjnej terapii, bo nie będzie ich na nią stać. "Do tej pory Polacy przeznaczali na nią trzykrotnie więcej pieniędzy niż wydaje się ze środków publicznych. A musimy zwrócić uwagę, iż dodatkowe zabezpieczenia to także dodatkowe koszty" – stwierdził.
W Polsce na rehabilitację, przed epidemią, czekało w kolejce prawie 2 mln osób. "Myślę, że te osoby, które mają lżejsze schorzenia, obecnie będą musiały pracować same. Większą rolę zacznie odgrywać też poradnictwo" – podsumował. (PAP)
Autorka: Klaudia Torchała