Pomimo protestów ekologów i zastrzeżeń czeskiego rządu, Minister Klimatu przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego w Turowie. Organizacje społeczne nie składają jednak broni, pomimo zapewnień PGE o ograniczaniu wpływu na środowisko, walczą o zamknięcie elektrowni. Może się jednak okazać, że kominy w Turowie szybciej przestaną dymić z powodu innych „zielonych”.

Minister Klimatu, Michał Kurtyka, 20 marca przedłużył o kolejne sześć lat koncesję na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów. W ten sposób polski rząd, na razie, wybrnął z ekologiczno-dyplomatycznej pułapki w jaką wpadł m.in. po złożeniu przez czeski rząd zastrzeżeń w postępowaniu o wydanie nowej, 25-letniej, koncesji na wydobycie w tej kopalni. Pierwotnie teren koncesji miał zostać rozszerzony. Teraz Polska Grupa Energetyczna, właściciel kopalni i elektrowni, zastrzega jednak, ze chce pozostać przy obszarze wyznaczonym obowiązującą koncesją z 1994 roku, a faktyczny obszar wydobycia będzie nawet o połowę mniejszy.

Sprzeciw ekologów z Polski, Czech i Niemiec

Obszar działalności ma dla okolicznych mieszkańców podwójne znaczenie. Po pierwsze oznaczałby wysiedlenie osób mieszkających na terenie powiększanej kopalni, a po drugie mógłby zwiększyć tzw. lej depresyjny, a więc obszar wokół kopalni, w którym wody gruntowe znacznie opadają, bo spływają na dno wyrobiska, skąd górnicy muszą je odpompowywać.

Czeskie organizacje ekologiczne, w tym tamtejszy Greenpeace, wyliczyły, ze dalsze funkcjonowanie kopalni może pozbawić wody nawet 30 tys. osób po tamtejszej stronie granicy. Dlatego jeszcze jesienią spotkali się ze swoim ministrem środowiska, Richardem Brabcem, a ten wziął ich w obronę transgranicznym postępowaniu ws. oddziaływania inwestycji na środowisko.

Reklama

Jednak i niemieckie opinie, zdaniem Kuby Gogolewski, z fundacji “Rozwój Tak - Odkrywki Nie”, sprzeciwiającej się funkcjonowaniu kopalni, nie zostały właściwie wzięte pod uwagę. Jak tłumaczy, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu wydała decyzję środowiskową na rozbudowę odkrywki Turów zaledwie 16 godzin po zakończeniu procedury konsultacji społecznych w Niemczech, które miały być wzięte pod uwagę przy wydawaniu ostatecznej decyzji środowiskowej. − Sama decyzja liczy ponad 170 stron, naprawdę trudno jest uwierzyć, że wrocławski RDOŚ zapoznał się z uwagami niemieckimi i jeszcze tego samego dnia przygotował tak długi dokument – komentował Gogolewski.

Ile miejsc pracy w energetyce zostanie zachowanych? Czy zamknięcie kopalni mogłoby mieć wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski? Jakie są koszty energii elektrycznej z węgla brunatnego? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

>>> Polecamy: Przemysł wkurzony na energetyków. Zapłaci znacznie więcej za prąd