Firmy w Europie zaczynają zwalniać ludzi, zmniejszać produkcję i ograniczać nabór nowych pracowników, aby ciąć koszty w obliczu zbliżającej się recesji lub ostrego spowolnienia w gospodarce. Te obronne kroki widać w każdej dziedzinie, poczynając od przemysłu motoryzacyjnego i linii lotniczych po doradców finansowych i banki – pisze poniedziałkowy “Financial Times”.



“Nasza strategia polega na zamrożenie etatów, które nie mają kluczowego znaczenia” – mówi brytyjskiej gazecie John Griffith Jones, prezes KPMG w Wielkiej Brytanii, jednej z czterech wielkich firm audytorskich i doradczych. Griffith przyznaje, że sferze usług świadczonych przez KPMG w zakresie restrukturyzowania biznesu można nawet mówić o swoistym “boomie”. Jesli więc firma przyjmuje nowych specjalistów, to tylko na strategiczne stanowiska.

W Sumurfit Kappa, iralndzkiej spółce działającej w branży opakowań właśnie wdrożono program oszczędnościowy. Ze względu na wzrost cen firma po prostu dba tylko o to, żeby nie zwiększać swego potencjału. Gary McGann, szef spółki prognozuje falę bankructw i konsolidacji w branży. “Myślę, ze zmierzamy w stronę recesji, ktora będzie głębsza niz początkowo sądzono” – mówi McGann.

Podobny obraz widać w całej Europie. Producenci samochodów na czele z włoskim Fiatem i niemieckimi koncernami Daimler i BMW tną produkcję i likwidują zmiany w fabrykach, a linie lotnicze, jak British Airways i Ryanair rezygnują z rejsów. Redukcje zatrudnienia stały się popularnym remedium w takich firmach, jak Siemens, największy koncern przemysłowy kontynentu czy Saint-Gobaine, potentat w branży materiałow budowlanych, czy włoski bank UniCredit, ktory ostatni także ogłosił swój plan zwolnień.

Reklama

Tłem dla tych posunięć ratunkowych są dane o spadku nastrojów kół biznesu w Europie. Według Komisji Europejskiej wskaźnik tych nastrojów spadł do najnizszego poziomu od pieciu lat.

Niedobrze jest równiez z wynikami firm europejskich. Chociaż zyski spółek są nieco lepsze niż zakładali analitycy i ekonomiści, rezultaty są znacznie gorsze niż w przypadku firm amerykańskich.

Optymistyczny akcent polega na tym, że nie wszędzie sytuacja jest rownie ponura. Najgorzej wypadają firmy irlandzkie, hiszpańskie i brytyjskie, nieco lepiej radzą sobie spółki niemieckie i z krajów Beneluksu – podkreśla “Financial Times”.

T.B.