Ponad 2 tys. osób jest na liście licencjonowanych maklerów papierów wartościowych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). W 2008 roku dołączyło 99 osób, które zdały egzamin przeprowadzany przez nadzór. W 2007 roku było ich 76. Liczba przystępujących do egzaminu i tych, którzy pomyślnie go zdali, rośnie nieprzerwanie od 2005 roku. Kryzys i giełdowa bessa mogą spowodować, że tegoroczne dane nie będą tak dobre. Z mniejszym zainteresowaniem kursami przygotowującymi do egzaminu liczą się m.in. prowadzące je organizacje. Związek Maklerów i Doradców (ZMiD) w 2009 roku przewiduje dwie edycje kursu na doradcę inwestycyjnego i prawdopodobnie cztery edycje kursu maklerskiego. W ostatnich dwóch latach co roku odbywało się pięć kursów.
- Zmniejszenie liczby szkoleń jest spowodowane tym, że w okresie spowolnienia zmniejszy się zainteresowanie zdobywaniem kwalifikacji - mówi Katarzyna Szymańska, dyrektor biura ZMiD.
- Nie widzę w domach maklerskich drastycznych cięć kosztów. Brak popytu powoduje, że nie zatrudniają nowych pracowników - mówi Maria Dobrowolska, prezes Izby Domów Maklerskich (IDM).
Roland Paszkiewicz z CDM Pekao przyznaje, że biura maklerskie tną koszty. CDM zlikwidował kilka punktów obsługi klienta. Jak deklaruje spółka, nie wyklucza zatrudniania doświadczonych osób.
Reklama
- Można wykorzystać tę sytuację do przejęcia pracownika z doświadczeniem - mówi dyrektor biura analiz w CDM Pekao.
Do wzrostu zapotrzebowania na maklerów nie przyczyni się rezygnacja z przedłużenia w połowie roku sesji na GPW. Po konsultacjach giełda wstrzymała się z tą decyzją.
- Uzgodniliśmy, że do rozmów o przesunięciu zamknięcia powrócimy, kiedy zmieni się koniunktura. Ta decyzja dla giełdy i domów maklerskich wiązała się ze wzrostem kosztów, ale i przychodów. W obecnej sytuacji na większe przychody branża raczej nie ma co liczyć - mówi prezes IDM.
Podobnie wygląda sytuacja w TFI. W porównaniu z czasem hossy znacznie ograniczyły tworzenie nowych funduszy. Jak informował wczoraj forsal.pl, w tym roku ofertę znacznie chce rozszerzyć INF TFI. Leszek Jedlecki, prezes firmy, zapowiada, że wprowadzenie kilkunastu subfunduszy spowoduje wzrost zatrudnienia.
- Zoptymalizowaliśmy proces zarządzania i wycen, wzmacniamy się kadrowo. Chcemy skoncentrować się na osobach doświadczonych - mówi szef ING TFI.
Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, spodziewa się, że cięcie kosztów będzie utrudniało rozpoczęcie kariery świeżo upieczonym doradcom inwestycyjnym.
- Rynek jest znacznie stabilniejszy niż rok czy dwa lata temu, kiedy zapotrzebowanie na zarządzających było bardzo duże, choć osiągający bardzo dobre wyniki zawsze znajdą zatrudnienie. W innych przypadkach trudno będzie liczyć na zatrudnienie, bo TFI muszą szukać oszczędności - dodaje.
Przedstawiciele TFI wskazują, że doradców inwestycyjnych w Polsce jest zbyt mało. Na liście licencjonowanych doradców KNF jest 279 osób.
- Sprawa opcji walutowych pokazała, że na rynku jest dużo miejsca na usługi doradców, nie tylko jako zarządzających, ale też jako specjalistów od bardziej skomplikowanych operacji finansowych w innych instytucjach - mówi Błażej Bogdziewicz z BZ WBK AIB TFI.