Kryzys zmienił rynek kredytów hipotecznych w Polsce. Wielkie kredytowe machiny zastąpiły mniejsze banki. W rankingu kredytów mieszkaniowych nie ma już śladu po wielkich graczach, takich jak Millennium, GE Money Bank czy Dom Bank należący do Getin Banku. Ale wciąż liderami pozostają PKO BP i Pekao. Jednak już na trzecią pozycję wskoczył Deustche Bank, który zajął miejsce BRE, Nordea zastąpiła Millennium, a Noble Bank – GE Money – wynika z ostatnich lutowych danych Związku Banków Polskich.

Przetasowania na bankowym rynku mają swoje konsekwencje: w I kwartale pożyczyliśmy tylko ok. 7 mld zł wobec 12 mld zł przed rokiem. Powody są dwa: małe banki dużo gorzej niż ich wielcy rywale radzą sobie z rozpatrywaniem wniosków klientów i wypłatą kredytów, ponadto wszystkie instytucje finansowe mocno zaostrzyły i nadal podkręcają kryteria udzielania pożyczek w obawie o swoje i kredytobiorców finanse. "W kwietniu warunki stały się jeszcze trudniejsze" - potwierdza Tomasz Kowalski, dyrektor ds. produktów bankowych w Expanderze.

Klienci mają na co narzekać. Teraz od złożenia wniosku kredytowego do otrzymania pieniędzy mijają minimum 2 – 3 miesiące, rok temu czas oczekiwania był zdecydowanie krótszy – wynosił około trzech tygodni. Co gorsze, na poprawę na razie nie ma co liczyć. Banki niepewne rozwoju sytuacji gospodarczej nie chcą zwiększać zatrudnienia, aby usprawnić obsługę klientów. – Nie planujemy przyjmowania ludzi do kredytów hipotecznych – można usłyszeć w bankach, gdzie od złożenia wniosku do wypłaty mija nawet kwartał.

Proporcjonalnie do tego, jak wydłuża się okres oczekiwania na kredyt, rosną bankowe marże. Mniej korzystną ofertę w marcu przygotował dla swoich klientów m.in. lider lutowej sprzedaży Pekao. Marża dla kredytu z 10-proc. wkładem własnym skoczyła z 1 do 3 proc. "Prowizje i marże systematycznie idą w górę" - zapewnia Aleksandra Łukasiewicz, członek zarządu Open Finance. Jak podaje portal Comperia.pl, marża dla 300 tys. zł kredytu złotowego udzielonego na 80 proc. wartości mieszkania od września zeszłego roku niemal się podwoiła do blisko 2,6 proc. Jeszcze bardziej urosły prowizje, które z ok. 1 proc. skoczyły do 3 proc.

Reklama

Według prognoz NBP w II kwartale tego roku banki mogą zaostrzyć jeszcze bardziej politykę kredytową. Mimo że już połowa z nich podniosła swoje marże i podwyższyła wymagania wobec klientów ubiegających się o kredyty hipoteczne. A jedna trzecia banków ograniczyła też wielkość przyznawanych kwot kredytu.

Jak wynika z lutowych danych ZBP, dwa banki, PKO BP i Pekao, pożyczają razem miesięcznie około 750 mln zł, czyli jedną trzecią wszystkich kredytów hipotecznych – jest to blisko połowa tego, co dawały dwa lata temu. Ich konkurenci udzielają dużo mniej kredytów, np. DB ok. 250 mln zł, a Noble, BRE, Kredyt Bank, Nordea i ING BSK od 130 do 190 mln zł. Reszta banków ma symboliczny udział w rynku.

Wciąż wydłuża się też lista banków, które nie chcą już pożyczać kredytów hipotecznych. Po tym, jak z rynku wycofał się Nykredit, a pod koniec marca Santader Consumer Bank, analitycy spodziewają się, że swoją aktywność znacząco ograniczy również Kredyt Bank. Spadek widać zresztą już ze stycznia na luty: 166 mln zł sprzedaży w pierwszym miesiącu roku stopniało w następnym do 138 mln zł. Na razie chętnych do wypełnienia luki nie widać.

Więcej w dzienniku.pl