Fundusze unijne mogą być znakomitym orężem do walki z obecnym kryzysem gospodarczym pod warunkiem, że będziemy je wykorzystywać w większym stopniu niż dotychczas. Ich absorpcja w ostatnich miesiącach zwiększa się, jednak utrudnienia w dostępie do finansowania mogą sprawić, że środki unijne nie zostaną wykorzystane w całości.

Możemy „polec” na finansowaniu


- Pomoc inwestorom w pozyskiwaniu finansowania na projekty dotowane z funduszy europejskich jest obecnie jednym z najpoważniejszych wyzwań – uważa Agnieszka Tałasiewicz, partner w Ernst & Young. Jego brak może być bowiem barierą nie do przeskoczenia dla wielu przedsiębiorców, którzy starają się o dofinansowanie ze środków unijnych.

Bardzo ważną kwestią jest więc wprowadzenie regulacji zachęcających instytucje finansowe do finansowania projektów dotowanych przez Unię, w sytuacji gdy przedsiębiorstwo ma zbyt mało środków własnych. Można w tym celu wykorzystać zarówno zachęty dla banków prywatnych, jak i zaangażowanie państwa.

Reklama

- Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ulg podatkowych dla banków udzielających kredytów firmom, które ubiegają się o dofinansowanie projektów z funduszy europejskich. Można na przykład zaliczyć do kosztów podatkowych część wartości tych kredytów, które są przyznawane na przedsięwzięcia współfinansowane z pieniędzy unijnych – radzi Agnieszka Tałasiewicz.

Narzędzi podatkowych do wykorzystania jest zresztą znacznie więcej, ale jak dotąd nie podjęto jeszcze dyskusji, jak je wykorzystać aby stymulować działania banków w zakresie kredytowania projektów unijnych.

- Można też pójść w kierunku zwiększenia ingerencji państwa, które powinno być żywotnie zainteresowane absorpcją funduszy europejskich – mówi Agnieszka Tałasiewicz. Jej zdaniem jednym z rozwiązań w tym duchu jest wykorzystanie Banku Gospodarstwa Krajowego do udzielania gwarancji finansowania dla projektów korzystających ze środków unijnych.

Inaczej możemy dojść do absurdalnej sytuacji, że z powodu braku finansowania pieniądze z Unii Europejskiej nie zostaną w pełni wykorzystane. A to oznacza pogłębienie spowolnienia gospodarczego i problem dla budżetu, a tym samym dla państwa.

Trzeba tworzyć cywilizowane warunki…

Truizmem jest stwierdzenie, że należy wykorzystywać środki publiczne, w tym także środki unijne, do walki z kryzysem. Jednak – zdaniem Agnieszki Tałasiewicz - rola pomocy publicznej, jako stymulatora antykryzysowego, nie jest na razie kompleksowo brana pod uwagę w tym, co można by określić mianem pakietu antykryzysowego, a debata na ten temat jeszcze na dobre się nie rozpoczęła.

Poprawy nie można się doczekać także w organizacji rund aplikacyjnych na unijne dofinansowanie. Dotychczasowe mało cywilizowane praktyki nie sprzyjają harmonijnemu rozwojowi, gdyż powodują wstrzymywanie działań i inwestycji przez przedsiębiorców, którzy niemal do ostatniej chwili nie znają ani kryteriów przyznawania dotacji, terminu zbierania wniosków.

Dlatego szczególnie ważne jest stworzenie przewidywalnych warunków inwestorom ubiegającym się o unijne dotacje, poprzez wcześniejsze ogłaszanie kryteriów i harmonogramów rund aplikacyjnych, a następnie ich przestrzeganie i nie zmienianie w czasie trwania procedur, tak jak to się już zdarzało w nieodległej przeszłości.

…i przesuwać środki tam, gdzie przyniosą najwięcej korzyści

Nie we wszystkich działaniach w poszczególnych programach operacyjnych środki są absorbowane w tym samym stopniu. Na przykład w programie Innowacyjna Gospodarka unijnych pieniędzy nie wykorzystano, jak dotąd, w działaniu 4.5.1 obejmującym duże inwestycje o wartości minimum 160 mln zł i zatrudnieniu powyżej 200 pracowników. W ubiegłym roku na duże inwestycje nie wpłynął żaden wniosek o dofinansowanie, a w obecnym - zaledwie jeden. Zarezerwowane na ten cel pieniądze można by przeznaczyć na inwestycje średniej wielkości, które napędzą koniunkturę, co jest szczególnie ważne w czasie kryzysu.

- Dobrym rozwiązaniem byłoby przesunięcie środków z działań nie cieszących się zainteresowaniem przedsiębiorców do bardziej popularnych programów, pod warunkiem, że stymulują one wzrost gospodarczy i tworzenie nowych miejsc pracy – potwierdza Agnieszka Tałasiewicz.
Jej zdaniem największe szanse na stymulowanie gospodarki ma działanie 4.4, gdyż z jednej strony promuje innowacyjność i nowoczesne technologie, z drugiej natomiast nie jest skoncentrowane wyłącznie na sferze badawczo-rozwojowej, lecz pociąga za sobą zwiększenie wartości środków trwałych. to promuje nowoczesną produkcję

Duży potencjał jest także w inwestycjach w wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych (działanie 9.4) w ramach programu Infrastruktura i Środowisko. Wartość wniosków złożonych na działanie 9.4 wyniosła 3,15 mld zł czterokrotnie przekraczając budżet dla pierwszego naboru.
- Polska musi osiągnąć określone wskaźniki udziału energii ze źródeł odnawialnych w produkcji energii ogółem (7,5 proc. w 2020 r.), a działanie 9.4 jest właśnie jednym ze środków do osiągnięcia tego strategicznego celu, dlatego należałoby przesunąć na nie część niewykorzystanych funduszy – uważa Paweł Tynel.

Duzi czekają, mali inwestują

W ramach działań realizowanych przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości w programach Innowacyjna Gospodarka, Kapitał Ludzki oraz Rozwój Polski Wschodniej w 2009 roku przedsiębiorcy złożyli prawie 3,4 tys. wniosków o dofinansowanie (o ponad 1 tys. więcej niż w 2008 r.) o wartości 10 mld zł, czyli podobnej jak w ubiegłym roku. Widać zatem wyraźnie, że jednostkowa wartość projektów jest niższa obecnie znacznie niższa niż w ubiegłym roku.

Zdaniem Agnieszki Tałasiewicz świadczy to o tym, że zamrażane są przede wszystkim największe projekty finansowane z zagranicy, w przypadku których decyzje korporacyjne podejmowane są poza Polską. Natomiast mniejsze projekty zgłaszane przez polskie firmy rozwijają się dynamicznie.

Rośnie wykorzystanie środków

Stare porzekadło głosi, że są małe kłamstwa, duże kłamstwa i statystyki. Słynny spór o wykorzystanie funduszy unijnych pomiędzy minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską a jej poprzedniczką na tym stanowisku Grażyną Gęsicką pokazał, że z tych samych danych można wyciągnąć różne wnioski. Pierwsza z pań twierdziła, że jest dobrze tylko jeszcze tego nie widać, druga wskazywała, że jest źle.

- Czas pokazał, że więcej racji miała jednak minister Bieńkowska przekonując, że trzeba poczekać na efekty działań rządu. Wyniki pierwszego kwartału pokazują, że w ciągu czterech miesięcy tego roku wpłynęło dwukrotnie więcej wniosków o dofinansowanie niż w latach 2007-2008 łącznie – mówi Paweł Tynel.

Mieliśmy wprawdzie bardzo długi, blisko dwuletni okres przygotowań proceduralnych, co nie wystawia dobrego świadectwa ministerstwu rozwoju regionalnego, ale odkąd w drugiej połowie 2008 roku ruszyły w końcu rundy aplikacyjne dla przedsiębiorców starających się o fundusze unijne, cieszą się one dużym powodzeniem. Dzięki temu statystyki wyglądają znacznie lepiej niż na jesieni.

Do 3 maja 2009 roku złożono 57,7 tys. poprawnych wniosków o dofinansowanie z funduszy unijnych na kwotę 113,5 mld zł. Do początku maja zawarto ponad 11,3 tys. umów o dofinansowanie (2 razy więcej niż na koniec roku) o wartości 21,5 mld zł, co stanowiło 7,5 proc. alokacji środków na lata 2007-2013.

Wprawdzie wartość wydatków kwalifikowanych przedstawianych we wnioskach o płatność (2,76 mld zł) na etapie realizacji inwestycji wynosi tylko 0,7 proc. ale w kolejce czeka już 20 mld zł, które zapewne do końca roku przełożą się na wnioski o płatność.

W tym roku MRR planuje wydanie 16 mld zł na unijne dotacje. - Aby ten plan miał szanse się ziścić powinno być podpisanych umów na około 32 mld zł – ocenia Paweł Tynel. Oczywiście jest to realne przy założeniu, że beneficjenci będą korzystać z zaliczek, gdyż część środków mogłaby być wypłacana na początku inwestycji. Mielibyśmy wówczas jedną czwartą wykorzystania funduszy europejskich z zaliczek i tyle samo z wniosków o płatność.