Inwestorzy bardzo przejęli się wczorajszą rewizją prognoz gospodarczych Fed’u oraz możliwością obniżenia ratingu dla Wielkiej Brytanii. Te negatywne widomości przyćmiły pozytywne odczyty wskaźników PMI w Europie, które wzrosły bardziej niż tego oczekiwano. Szczególnie wyróżniał się wstępny indeks PMI określający koniunkturę w sektorze przemysłowym strefy euro. Wzrósł on do 40,5 pkt wobec 36,8 pkt w kwietniu. Negatywnie nie zaskoczyła ilość nowych bezrobotnych w USA, ale dzisiejsze nastroje były zdecydowanie po stronie niedźwiedzi.

Rynki europejskie miały z czego spadać, gdyż początek tego tygodnia był dla nich bardzo udany, ale GPW już takiego komfortu nie ma. Tak naprawdę od początku maja się konsolidujemy i pałeczkę co róż przejmuje strona popytowa lub podażowa. Dzisiejsza sesja przebiegła po myśli niedźwiedzi, ale popyt z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Teraz wszystko tak naprawdę zależy od Wall Street. Jeżeli akcje w Nowym Jorku nadal będą tak słabe jak w ostatnich dniach to niestety ponowny atak na 1900 punktów trzeba będzie odłożyć na później.

Na rynku walutowym złoty wyjścia innego nie miał, jak ruch na północ. Jedynie o poranku nasza waluta była silniejsza niż wczoraj na zamknięciu, ale z biegiem czasu, gdy rynki akcyjne coraz bardziej słabły, złoty tracił siły wraz z nimi. Skala ruchu nie jest duża i co może cieszyć mniejsza niż w przypadku węgierskiego forinta. Jednak daleko nam do stabilności czeskiej korony, która traci kosmetycznie i tym samym o wiele lepiej oddając to co dzieje się na rynku eurodolara. Złoty pozostaje więc nadal walutą słabą.

Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi



Reklama