Tempo rozwoju gospodarczego w krajach członkowskich OECD obniży się w tym roku o 4,1 proc., czyli będzie to spadek bardziej umiarkowany od 4,3-proc. redukcji szacowanej w marcu, wynika z najnowszego raportu organizacji o stanie gospodarki światowej World Economic Outlook.

Na przyszły 2010 rok prognozy poprawiły się jeszcze wyraźniej, zakładają bowiem ekspansję na poziomie 0,7 proc. PKB, zamiast 0,5-proc. spadku przewidywanego w marcu.

„Aktywność gospodarek OECD zbliża się do najniższego punktu, co następuje po najgłębszym załamaniu w powojennej historii” – czytamy w raporcie. Ale odrodzenie „najpewniej będzie przez jakiś czas słabe i kruche”, a negatywne ekonomiczne i społeczne skutki globalnego kryzysu gospodarczego mogą mieć charakter długotrwały.

Konsekwencje te „mogły być jeszcze gorsze”- twierdzi organizacja. „Dzięki zdecydowanej polityce ekonomicznej najwyraźniej udało się uniknąć nawet najbardziej czarnego scenariusza”.

Reklama

Według OECD, warunki finansowe przez pewien czas pozostaną raczej ograniczone, zaś recesja najprawdopodobniej nie sięgnie swego dna aż do drugiej połowy tego roku. Co więcej, bezrobocie w krajach członkowskich organizacji wzrośnie do najwyższego poziomu dopiero w przyszłym roku. Generalnie wszystkie prognozy dotyczące kruczącego się zatrudnienia zasadniczo nie uległy zmianie w porównaniu z marcem.

Dla niektórych krajów, zwłaszcza tych uzależnionych od eksportu, zjawisko bezrobocia pozostanie bardzo dotkliwe. Na przykład dla Niemiec przewiduje się, że stopa bezrobocia wzrośnie w tym roku do 8,6 proc. oraz do 11,6 proc. w roku 2010, czyli znacznie powyżej średniej dla strefy euro. „Główne wzywanie polega na tym, aby zapobiec transformacji rosnącego bezrobocia w bezrobocie strukturalne”.

OECD ostrzegła, że nadal istnieją znaczne ryzyka, w związku z czym rządy nie powinny szybko wycofywać się z programów zainicjowanych dla stabilizowania banków i promowania wzrostu gospodarczego. „Wobec kiełkującego odrodzenia może pojawić się pokusa rezygnacji z nadzwyczajnych działań podejmowanych w okresie ostatnich dziewięciu miesięcy. Byłoby to kuszące rozwiązanie, ale złe” – czytamy w raporcie.

Pod adresem poszczególnych rządów skierowano ostrzeżenie, aby unikały nagłej rezygnacji z bodźców fiskalnych, Taką odpowiedź dyktuje bowiem wzrost długu publicznego do niezdrowych rozmiarów. „Należy zachować równowagę miedzy troską o fiskalne zdrowie i koniecznością unikania gwałtownego odcięcia pomocy fiskalnej” – podkreśla OECD. Ponadto w wielu gospodarkach najpierw należy dokonać zmian strukturalnych.

Raport wskazuje, że niektóre kraje – w tym Niemcy, Kanada i część państw skandynawskich – mogą sobie pozwolić na zwiększenie bodźców fiskalnych, gdyż posiadają stosunkowo niskie zadłużenie. Natomiast takiej wolnej ręki nie mają na pewno Japonia, Włochy, Grecja, Islandia i Irlandia.

W raporcie odnotowano zaniepokojenie wielu środowisk o to, że nadmierne pakiety stymulacyjne mogą zrodzić inflacje. Jednak autorzy dokumentu nie dostrzegli żadnych dowodów, że kiedykolwiek w najbliższym czasie spirala cen poszybuje w górę.

Prognozy dla krajów OECD nie ograniczyły się wyłącznie do lepszych perspektyw. Szacuje się, że w tym roku gospodarka USA spadnie o 2,8 proc., co będzie faktycznie znacznie lepszym wynikiem od zakładanego w marcu regresu na poziomie 4 proc. Ale już dla strefy euro przewiduje się znaczne pogorszenie – do spadku rzędu 4,8 proc. wobec marcowej projekcji minus 4,1 proc.

Są jednak oznaki, że Japonia może zbliżać się do końca swej recesji, potęgowanej przez spadek handlu. W większości krajów spoza OECD, w tym w Chinach, rośnie tempo rozwoju gospodarczego.

Ściąganie tempa rozwoju gospodarczego w dół z powody ostrego hamowania na rynkach nieruchomości powinno osiągnąć w tym roku swój punkt kulminacyjny. Ceny domów spadają w wszystkich krajach OECD, gdzie są gromadzone takie dane, za wyjątkiem Szwajcarii – stwierdza raport.

Tłum. T.B.