Szalejący na świecie od kilkunastu miesięcy kryzys finansowy uderzył najpierw w giełdy, co przełożyło się na znaczne straty środków pieniężnych przez Polaków inwestujących w akcje i agresywne fundusze. Obecnie stronią oni od ryzykownych inwestycji i poszukują bezpiecznych form oszczędzania, jak depozyty bankowe czy obligacje Skarbu Państwa.

- W obliczu niepewnej sytuacji gospodarczej i politycznej na świecie, gwałtownych zmian na rynkach finansowych oraz biorąc pod uwagę uszczuplony znacznie portfel inwestycyjny trudno dziś przekonać Polaków o słuszności inwestowania na giełdzie czy w fundusze akcji. Alternatywą dla giełdy stały się lokaty bankowe, choć to rozwiązanie doraźne dla aktywnego inwestora – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. – Dlatego pytanie, jak zachęcić Polaków do świadomego oszczędzania i inwestowania jest dziś szczególnie aktualne – dodaje.

Problemem jest również fakt, że Polacy nadal jeszcze słabo postrzegają zależność między oszczędzaniem a świadomym inwestowaniem.

- Z badań przeprowadzonych wiosną tego roku na zlecenie PKO TFI wynika, że większość z nas woli trzymać pieniądze na lokacie bankowej (47 proc.) czy nawet na zwykłym rachunku bankowym (30 proc.) lub lokować środki w nieruchomości (18 proc. badanych), niż podjąć ograniczone ryzyko, powierzając środki np. funduszom inwestycyjnym. Tylko 4 proc. osób, które nie korzystają z usług TFI, chce to zmienić. Na tak słaby wynik wpłynął kryzys na rynkach finansowych – mówi Adam Johaniuk z PKO TFI.

Nie lepiej rzecz się ma, jeśli chodzi o cele, na które oszczędzamy. Dla respondentów oszczędzanie to przede wszystkim zbieranie pieniędzy dla zabezpieczenia przyszłości. Tak sądzi połowa pytanych. Oszczędzanie w małym stopniu kojarzy się Polakom z zyskami. Sztandarowym produktem kojarzonym z oszczędzaniem jest cały czas tradycyjna lokata bankowa (76 proc.).

- Inaczej rzecz się ma w Stanach Zjednoczonych czy Japonii. Dla przykładu, w USA aż 43 proc. oszczędności obywateli ląduje na funduszach inwestycyjnych, podczas gdy w Polsce tylko 10 proc. Tam inwestowanie nie jest postrzegane jako luksus dla zamożnych. Odwrotnie: osoby o przeciętnych dochodach wiedzą, żeby zrealizować ważne życiowo cele, np. studia dziecka, muszą regularnie inwestować niewielkie sumy – mówi Piotr Ciszkowicz z Ernst & Young.

Jak wskazują eksperci troska Polaków o wzrost oszczędności byłaby większa, gdyby społeczeństwo było lepiej wyedukowane pod względem ekonomicznym. Dziś ponad 1/3 Polaków nie ma nawet zwykłego rachunku w banku. Dla tych ludzi inwestowanie na giełdzie czy w fundusze to tak zwana „bajka o żelaznym wilku”.

– Staramy się poprawić ów stan, zaczynając od szkolenia młodzieży w gimnazjach i liceach. Ale idzie to z oporami. Przedmioty, jak podstawy przedsiębiorczości czy ekonomia w praktyce, są co prawda w szkole. Uczy ich ok. 6 tys. wykwalifikowanych nauczycieli, ale są to zajęcia nadobowiązkowe i resort edukacji po prostu sprawę ignoruje – narzeka Anika Ochotnicka z Komisji Nadzoru Finansowego.

Najlepsze rozwiązania finansowe znajdziesz w centrum finansowym Forsal.pl