PKP Cargo ma roczne przychody rzędu 5 mld zł, zatrudnia około 44 tys. pracowników – informuje „Gazeta Wyborcza”. Jest drugim co do wielkości - po kolejach niemieckich - kolejowym przewoźnikiem towarowym w Europie.
Ale Cargo to kolos na glinianych nogach: średni wiek używanego taboru sięga 30 lat. Spółka nie ma jednego spójnego systemu informatycznego. Brakuje dobrego systemu rozliczeń finansowych.
W ostatnich latach spółka konsekwentnie traciła swoją pozycję rynkową na rzecz prywatnych konkurentów. Obecnie jej udziały rynkowe wynoszą niecałe 74 proc., a w 2004 r. było to prawie 87 proc.
W pierwszym półroczu kolejowy przewoźnik towarowy miał prawie 85 mln zł straty. Niekorzystny wynik to skutek m.in. wzrostu kosztów energii, paliwa i opłat za dostęp do infrastruktury, przy jednoczesnym spadku przewozów kruszyw. Od września PKP Cargo musiało podnieść ceny średnio o 15 proc., aby się ratować.
W spółce już zaczął funkcjonować program naprawczy. Do końca roku Cargo ma się uporać m.in. przeniesieniem 6 tys. pracowników do PKP Intercity oraz PKP Przewozy Regionalne.