Osoby urodzone za granicą stanowią znaczną część siły roboczej i rynku pracy w krajach OECD. Istnieją przy tym duże dysproporcje. Rekordzistą jest Luksemburg, z 44 proc. pracujących cudzoziemców. Najmniej, tylko 3 proc., było ich w Finlandii, a ponad 25 proc. w Australii, Szwajcarii i Nowej Zelandii. Takie dane przynosi najnowszy raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju skupiającej 30 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw – informuje „Rzeczpospolita”.

OECD podkreśla fakt nadreprezentacji imigrantów w pracach trudnych, nieprzyjemnych czy wymagających małych kwalifikacji: w budownictwie, hotelarstwie, gastronomii, służbie zdrowia i pomocy społecznej. I tak udział imigrantów w sektorze budowlanym zwiększył się w Hiszpanii z 10 do 19,7 proc., w Irlandii i Włoszech z ok. 9 do ponad 14 proc. Równolegle na południu Europy 25 – 33 proc. imigrantów pracowało jako robotnicy albo niewykwalifikowana siła robocza. Z kolei jest ich znacznie mniej w zawodach urzędniczych i bardziej narażonych na bezrobocie, zwłaszcza we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii.

Raport OECD zwraca też uwagę na to, że imigranci są na ogół gorzej wynagradzani od osób urodzonych w kraju. Przykładem są USA, gdzie zarobki przybyszów są średnio o 20 proc. niższe od tego, co dostają inni pracownicy. Organizacja podkreśla jednak, że dysproporcje między płacami imigrantów i autochtonów są na ogół mniejsze od różnic w dochodach mężczyzn i kobiet.

POL
Reklama