Komisja Europejska zabiega o zapewnienie wystarczającego poparcia wśród państw członkowskich dla kontrowersyjnego planu przedłużenia „antydumpingowych” ceł na buty importowane z Chin i Wietnamu.

Komisja już spotkała się z kilkoma niezdecydowanymi państwami członkowskimi przed wyznaczonym na dzisiaj spotkaniem, podczas którego mają być rozważone rekomendacje przedłużenia ceł – w wysokości 16,5 proc. na chińskie obuwie i 10 proc. na wietnamskie – na okres kolejnych 15 miesięcy.

Podczas gdy urzędnicy Komisji charakteryzują te rozmowy jako standardowe konsultacje, kilku dyplomatów ocenia jej jako siłową próbę przepchnięcia niepopularnych decyzji. „Po raz pierwszy od siedmiu lat widzę, że Komisja zaprasza państwa członkowskie na rozmowy” – mówi jeden z europejskich specjalistów handlowych, którego zdaniem dochodzi w tej sprawie do nadmiernie ostrych targów, nawet jak na brukselskie standardy.

W powszechnej opinii spór o buty jest jedną z najbardziej zaognionych kwestii handlowych w ostatnich latach.

Zmusił on polityków do postawienia na jednej szali dobrobytu kilku małych producentów z Włoch i Hiszpanii – i w coraz większym stopniu, z Polski i Rumunii – z solennymi deklaracjami w sprawie wolnego handlu.

Reklama

Termin jest szczególnie niewygodny dla baronessy Ashton, europejskiego komisarza ds. handlu, która zabiega o ponowne mianowanie do Komisji na następną kadencji. W okresie niespełna roku w Brukseli baronessa zdobyła aplauz za posunięcie do przodu ambitnego, wustronnego porozumienia handlowego z Koreą Południowa i doprowadzenie do bliskiej ugody w toczących się od lat wojnach bananowych. Spór w sprawie butów może przyćmić te sukcesy.

„Znaleźli się oni w bardzo trudnej sytuacji” – mówi jeden z dyplomatów o baronessie Ashton i jej współpracownikach – „Wywierana jest na nich presja ze wszystkich stron, aby znaleźć kompromis, ale kompromisu nie ma. Nikt nie jest zadowolony”.

Sprawa butów jest niepożądanym prezentem pozostawionym jej przez poprzednika, lorda Mandelson, który wprowadził cła w 2006 roku w sytuacji dramatycznego spadku udziału w rynku europejskich producentów. Zamiast opowiedzieć się za zwyczajowo przyjmowanym okresem pięciu lat, lord Mandelson wybrał dwa lata, przyznając się do własnych błędów oraz uwzględniając sprzeciw ze strony kilku państw członkowskich, zwłaszcza krajów nordyckich i Wielkiej Brytanii.



W zeszłym tygodniu lord Mandelson powiedział dla „Financial Times”, że cła nie są już dłużej usprawiedliwione, a przedłużenie ich uderzy w konsumentów i równocześnie zaszkodzi stosunkom handlowym z Chinami i Wietnamem w długoterminowej perspektywie.

Detaliści handlujący obuwiem, jak Clarks i Adidas, argumentują, że cła nie odzwierciedlają już realiów globalnej gospodarki – miejsca pracy z niskimi kwalifikacjami w przemyśle uciekły bowiem z Europu do lokalizacji zapewniających niskie koszty. Ale urzędnicy Komisji twierdzą, że cła pozwoliły europejskim producentom na zainicjowanie odrodzenia, a ich wydłużenie o 15 miesięcy zapewni większy oddech dla sfinalizowania restrukturyzacji.

Tak czy inaczej, baronessa Ashton podkreśla, że jest związana obowiązującym prawem i ma w ręku dowody dla sformułowania swego stanowiska – a także, że ma niewielkie pole manewru.

Jednak polityczny wymiar sprawy sugeruje, że ostateczna decyzja będzie w mniejszym stopniu rozstrzygana przez prawo handlowe niż przez politykę.

„Ostatecznie w wielu krajach członkowskich decyzje zapadną na najwyższym szczeblu” – twierdzi jeden ze specjalistów handlowych.