PGNiG informowało niedawno, że porozumiało się z Gazpromem w sprawie zwiększenia łącznych dostaw z Rosji do 10,2 mld m sześc. rocznie, a także przedłużenia istniejącego kontraktu do 2037 roku. Jednak ustalenia spółek muszą jeszcze parafować rządy Polski i Rosji.

Zwiększenie dostaw wymaga aneksowania nie tylko kontraktu jamalskiego między PGNiG i Gazpromem, ale także porozumienia między rządami Polski i Rosji w sprawie długoterminowych dostaw gazu do Polski z 1993 r. Instrukcję negocjacyjną polski rząd przyjął w tej sprawie 10 listopada.

Po serii spotkań międzyrządowych oraz między spółkami, doszło do porozumienia w sprawie stawek tranzytowych, które - jak informował wicepremier Waldemar Pawlak - mają zagwarantować spółce EuRoPol Gaz 2-procentową rentowność netto. Ponadto, z akcjonariatu firmy ma być wyeliminowany Gas-Trading, który ma w niej obecnie 4 proc. udziałów. Chodzi o to, żeby rosyjski Gazprom i PGNiG miały po 50 proc. akcji, a obecnie mają po 48 proc. Zamierzenie to budzi oburzenie Aleksandra Gudzowatego, którego spółka Bartimpex ma ponad 36 proc. w Gas-Tradingu.

Polska od ubiegłego roku negocjuje z Rosjanami dodatkowe dostawy gazu do Polski w związku z nierealizowaniem dostaw przez rosyjsko-ukraińską spółkę RosUkrEnergo. Dostarczała ona do Polski 2,3 mld m sześc. rocznie. PGNiG uzupełniało brakujące dostawy zwiększonym poborem z magazynów.

Reklama

Na początku czerwca polska spółka podpisała krótkoterminową umowę z Gazpromem na dostawę do 30 września 1,024 mld m sześć. gazu. Magazyny zostały napełnione, jednak brak kolejnych dodatkowych dostaw stawia pod znakiem zapytania pełne dostawy dla przemysłu.

>>> Czytaj też: "Niemcy chcą nam sprzedawać rosyjski gaz"