Kierownictwo nowojorskiego banku jest coraz bardziej sfrustrowane, gdyż nie mogą oni wyemitować akcji w celu pozyskania środków na spłatę pożyczki, dopóki Treasury nie zasygnalizuje, kiedy i w jaki sposób zamierza pozbyć się 7,7 mld akcji Citi – twierdzą osoby zapoznane z sytuacją banku. “Piłka znajduje się teraz po rządowej stronie boiska” – mówi Chris Kotowski, analityk z Oppenheimer & Co. w Nowym Jorku – “Bo to nie Citibank może zdecydować, że czy (te akcje) sprzedać, czy też nie sprzedawać”.

Ponieważ Bank of America Corp. zamierza spłacić 45 mld dol. pomocy rządowej, Citigroup pozostanie jedynym wielkim bankiem, który tego nie uczynił i dlatego wynagrodzenia w banku będzie podlegały kontroli specjalnego „superszeryfa” ds. płac z Departamentu Skarbu, Kennetha Feinberga.

>>> Czytaj także: Bank of America ściągnął z rynku 19 mld dolarów

Płacowe restrykcje obejmują również tak wielkie firmy, ubezpieczyciel American International Group i koncerny samochodowe General Motors i Chrysler. Richard Parsons, prezes Citigroup oświadczył we wrześniu, że wynagrodzenia pracowników banku muszą być konkurencyjne, aby zapobiec praktyce podkupywania fachowców przez rywali. Pod naciskiem Feinberga bank obniżył wynagrodzenia za 2009 rok dla najwyższej opłacanych pracowników o 70 proc. w porównaniu z rokiem 2008.

Reklama

Z informacji osób, na które powołuje się Bloomberg wynika, że menedżerowie banku od trzech miesięcy próbują przekonać Departament Skarbu do sprzedaży akcji wartości około 31,2 mld dolarów. Ponieważ akcje otrzymano w zamian za rządową pomoc w kwocie 25 mld dolarów, oznacza to, że papierowy zysk z tej operacji wynosi ponad 6 mld dolarów.