Zakładany udział ropy z własnych złóż Lotosu w 2012 roku miał osiągnąć około 10 proc. łącznej ilości surowca przerabianego przez rafinerie koncernu, czyli 1 mln ton. W gdańskiej spółce nie ukrywają jednak, że plany te są dziś obarczone dużym ryzykiem. O rok opóźni się bowiem wydobycie z norweskiego złoża Yme, z którego Lotos ma pozyskiwać 400 tys. ton ropy rocznie.
– Z uwagi na kryzys i realizację programu inwestycyjnego 10+ w rafinerii w Gdańsku produkcja własnej ropy przesunie się w czasie na rok 2013 – mówi Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Spodziewane opóźnienie uruchomienia wydobycia nie ograniczy jednak wydatków spółki w tym segmencie.
– Nie widzę potrzeby obniżania środków na tego typu inwestycje. Wydatki te należałoby raczej zwiększyć – podkreśla Paweł Olechnowicz.
Reklama
Zgodnie z obowiązującą strategią w najbliższych latach Grupa Lotos zamierzała wydać na projekty poszukiwawczo-wydobywcze 5,1 mld zł. Do 2012 roku miało to być co najmniej 1,5 mld zł. Jak zapowiedział wczoraj prezes GL, w I kwartale przyszłego roku zapadną decyzje dotyczące pozyskania środków na finansowanie inwestycji w tzw. segmencie upstreamu. Wówczas będzie wiadomo, ile faktycznie spółka wyda na poszukiwania i wydobycie oraz jaki wariant finansowania przyjmie.
Strategia spółki co do upstreamu ma zostać uaktualniona w czerwcu 2010 r.
Również PKN Orlen zapowiada w tym czasie ogłoszenie nowych planów wydobywczych. Jacek Krawiec, prezes koncernu, zapowiedział wczoraj, że w połowie przyszłego roku spółka może zwiększyć zaangażowanie w tym segmencie i przedstawić konkretny projekt. Spekuluje się, że może chodzić o złoża w Europie, Ameryce Północnej lub Afryce Północnej.
400 tys. ton ropy rocznie będzie wydobywać Grupa Lotos ze złoża Yme