ROZMOWA
MACIEJ SZCZEPANIUK:
Mamy problem z drogami ekspresowymi?
STANISŁAW GAWŁOWSKI*:
Reklama
Spora część inwestycji była rozpoczynana, kiedy obowiązywały inne przepisy. Z tego wyniknęły problemy, bo od maja 2004 roku obowiązuje nas unijne prawo środowiskowe, a ustawa dostosowująca do niego nasze regulacje powstała pod koniec 2008 roku. Szukaliśmy rozwiązań dla wszystkich inwestycji drogowych, żeby nie storpedować rządowego planu. Udało się już rozwiązać wszystkie sporne kwestie w przypadku autostrad. Trzeba było do tego kilkudziesięciu spotkań Ministerstwa Środowiska, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Co miesiąc u wicepremiera Grzegorza Schetyny spotykaliśmy się z wojewodami, by omawiać kolejne konflikty. Na wszystkich poziomach nadrabiano zaległości dokumentacyjne i to już jest za nami.
W przypadku dróg ekspresowych jesteśmy obecnie na początku tej samej drogi. Definiujemy, gdzie są konflikty, patrzymy, gdzie brakuje dokumentacji, szukamy sposobów, by decyzje środowiskowe można było wydać zgodnie z prawem.
Ile jest takich przypadków?
50 proc. decyzji środowiskowych dotyczących dróg ekspresowych wymaga poprawek. Dotyczy to w sumie kilkunastu odcinków szybkich tras.
Czy w związku z tym trzeba korygować przebieg niektórych dróg?
W części przypadków tak. Czasami wystarczy uzupełnienie raportów środowiskowych i korekty nie są konieczne. Kłopoty są m.in. z drogą numer 5 pod Bydgoszczą. Musimy wyjść z klinczu. W kilku miejscach przed rozpoczęciem projektowania drogi nie wykonano wariantowania trasy. Także te kwestie trzeba uzupełnić.
W wychwytywaniu wszelkich błędów pomagają organizacje ekologiczne.
Powiem przewrotnie: na szczęście. Jest kilka organizacji działających w całym kraju i jeśli zdarzy się nam pomylić, one natychmiast to wyłapują. Gorzej, gdy robią to już po wydaniu decyzji środowiskowej. Wtedy wynikają z tego same kłopoty. Dlatego tak bardzo teraz pilnujemy, żeby dokumentacja do każdej decyzja była sprawdzana kartka po kartce. To jest tytaniczna praca. Czasami może wpłynąć to na termin wydania decyzji. Ale dzięki temu mamy pewność, że nikt jej nie zaskarży. A jeśli to zrobi, to jesteśmy w stanie ją obronić.
Gdzie drogowcy najczęściej popełniali błędy w przygotowaniach?
Już mówiłem o brakach wariantowania przebiegu drogi. Były także braki w konsultacjach społecznych. To czasem wynikało z prostych niedopatrzeń, np. nie naniesiono przebiegu danej drogi na mapę administracyjną. Wystarczyło, że droga, nawet malutkim fragmentem przechodziła przez jedną z małych gmin po drodze, a w dokumentacji brakowało uzgodnień w kwestii jej przebiegu i cała decyzja miała już poważną wadę. Żeby ją usunąć, cała procedura administracyjna, czyli ogłoszenia, 21 dni konsultacji i inne, musiała być powtarzana tylko dla tej jednej – nawet najmniejszej – gminy.
Ile potrzeba czasu na wyjście z impasu w przypadku ekspresówek?
Jestem przekonany, że ze wszystkimi spornymi odcinkami dróg ekspresowych uporamy się do końca roku. Wszystkie kwestie dotyczące autostrad rozstrzygnęliśmy w ciągu niespełna 12 miesięcy. I to w dodatku równolegle, wdrażając nowe prawo, tworząc nową instytucję (GDOŚ – przyp. red.) i pod presją czasu. Podobnie będzie w przypadku dróg ekspresowych.
*Stanisław Gawłowski
sekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska