MICHAŁ FURA
Redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego ks. Adam Boniecki kolejny raz poprosił czytelników o wsparcie finansowe, które ma pomóc tytułowi wyjść z trudnej sytuacji. Co się stanie, jeśli nikt nie wspomoże tytułu. Czy będzie to oznaczało jego upadek?
WOJCIECH KOSTRZEWA*
Nie chciałbym rozważać scenariusza, który jest czysto hipotetyczny i który moim zdaniem nie powinien się wydarzyć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że przyjaciele Tygodnika zachowają się inaczej niż rok temu, kiedy wsparli mniejszościowego udziałowca Fundację TP kwotą prawie 600 tys. zł. Pieniądze te zostały przeznaczone na wiele ważnych dla Tygodnika przedsięwzięć. Natomiast mogę zapewnić, że nie mamy w planach zamykania tytułu. Jesteśmy przekonani, że ma przed sobą wiele lat owocnej działalności.
Reklama
Dlaczego Grupa ITI, większościowy udziałowiec, po prostu nie wspomoże Tygodnika Powszechnego?
A dlaczego mielibyśmy to robić? To byłaby droga donikąd. Ponosząc koszt inwestycji w ratowanie Tygodnika Powszechnego, zakładaliśmy, że będzie to projekt o charakterze pro publico bono. Nie była to typowa inwestycja biznesowa, bo jej celem nie jest przynoszenie zysków ITI. Od samego początku podkreślaliśmy, że nie chcemy dokładać do tytułu więcej ponad to, co przeznaczyliśmy na ratowanie go przed upadkiem.
Warunek był jednak taki, że tytuł będzie się w stanie samodzielnie utrzymać na rynku, czyli że przynajmniej będzie się samofinansował.
Kiedy spełni ten warunek?
Mam nadzieję, że do końca tego roku. Bardzo blisko byliśmy już na koniec roku 2009. TP zakończył go wprawdzie na minusie, ale wynik operacyjny był już bardzo bliski zera. Uważam, że to duże osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo załamał się w ubiegłym roku rynek reklamy. Uważam też, że sukcesem było przeprowadzenie operacji zmiany formatu tytułu. W efekcie Tygodnik Powszechny jest jednym z najciekawszych tygodników opinii na rynku.
Gdy ITI obejmowała w nim udziały, jako jeden z celów stawiała wzrost sprzedaży tygodnika do około 40 tys. egz. Obecnie oscyluje ona jednak wokół 20 tys.
To cel, którego nie udało nam się osiągnąć i nie boimy się do tego przyznać. Sytuacja na całym rynku tygodników opinii pokazuje jednak, dlaczego tak się stało: wszystkie tytuły tracą sprzedaż, bo zmienia się czytelnik i sposób konsumpcji takich treści. Z rynkiem nie można się kłócić. Bardzo trudno jest dziś na nim rosnąć. Chciałbym jednak podkreślić, że udało się utrzymać sprzedaż TP na stabilnym poziomie około 20 tys. egzemplarzy, co jest dużym osiągnięciem, biorąc pod uwagę spadki innych tytułów. Liczymy, że na koniec tego roku Tygodnik Powszechny jeszcze bardziej ustabilizuje swoją pozycję i będzie w stanie trwale się finansować.
Jak chcecie państwo to osiągnąć, skoro sprzedaż tygodników spada, a czytelnicy uciekają do internetu?
Wierzymy, że przyjęty model biznesowy na to pozwoli. Z jednej strony będziemy starali się rozwijać prenumeratę, w której obecnie sprzedajemy około jednej czwartej nakładu. Z drugiej będziemy starali się rozwijać reklamowe źródła przychodów poprzez większą liczbę dodatków tematycznych. TP to pismo niszowe, mamy tego świadomość, ale chcemy tę niszę trochę poszerzyć i mocniej osadzić w niej tytuł. Dodatki tematyczne mogą w tym pomóc. Pracujemy też nad koncepcją większej obecności Tygodnika Powszechnego w internecie.
Popularność TP w Onecie jest bardzo duża. Niektórzy obserwatorzy rynku twierdzą nawet, że TP mógłby lepiej prosperować finansowo, gdyby Onet chętniej dzielił się wpływami z reklam.
Zapewniam, że TP czerpie profity z partnerstwa z Onetem adekwatne do swojej popularności. Chcemy oczywiście, by były one jeszcze większe, dlatego obecnie razem z zespołem portalu pracujemy nad zwiększeniem obecności tytułu w sieci.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego redaktor naczelny tygodnika prosi o wsparcie?
Nie dostrzegam tu niczego dramatycznego. To apel Fundacji, która ma prawo prosić o wsparcie, tak jak prosi o nie ludzi np. Fundacja TVN Nie jesteś sam. Nikt przecież wtedy nie mówi, że apel jest niepotrzebny, bo Grupa ITI mogłaby dać Fundacji pieniądze. Dzięki temu wsparciu Fundacja TP może zdobyć pieniądze na dodatkowe przedsięwzięcia. Trzeba pamiętać, że los TP leży z jednej strony w rękach udziałowców, ale także środowisk i kręgów intelektualnych, którym zależy na funkcjonowaniu tego tytułu.
* Wojciech Kostrzewa,
prezes zarządu i dyrektor generalny Grupy ITI – właściciel 56 proc. udziałów w Tygodniku Powszechnym, większościowy udziałowiec Grupy TVN i Multikina