Ale Philippe Maystadt, prezes EBI wyraził nadzieję, że odrodzenie rynku kredytowego pozwoli bankowi już w 2011 roku na zredukowanie wielkości pożyczek.
„To może brzmieć dziwnie, kiedy szef banku ma nadzieję, że będzie mógł zmniejszyć skalę akcji kredytowej, ale to byłby dobry znak. Jeśli możemy działać mniej, to znaczy, że mamy odrodzenie” – powiedział Maystadt dla „Financial Times” w przeddzień dorocznego spotkania banku.
EBI, agenda Unii Europejskiej dla realizacji długofalowego finansowania, została utworzona dla finansowania projektów, które wspierają politykę UE, takich jak w sferze infrastruktury i energii odnawialnej.
CZYTAJ TAKŻE: Pieniądze z EBI na budowę autostrad i dróg ekspresowych
Na żądanie europejskich przywódców, bank zwiększył akcję kredytową z 58 mld euro w 2007 roku do rekordowego poziomu 79 mld euro w zeszłym roku, aby wesprzeć państwa członkowskie w zwalczaniu kryzysu gospodarczego.
Maystadt poparł serię rekomendacji przedstawionych w tym tygodniu przez Michela Camdessusa, byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, aby zwiększyć zewnętrzną akcję kredytową EBI o około 10 proc. Znalazł się tam pomysł przeznaczenia 2 mld euro z funduszy EBI na pomoc dla krajów rozwijających w zmaganiu się ze skutkami zmian klimatycznych. Ale bardziej radykalne koncepcje, jak połączenie zewnętrznej akcji kredytowej EBI z podobnymi działaniami Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Obudowy i Rozwoju, „wymagają – zdaniem prezesa banku - dalszych studiów”.
Maystadt przyznał, że zawirowania na rynkach kredytowych doprowadziły do „widocznego wzrostu” kosztów własnych EBI przy udzielaniu pożyczek. Ale bank wciąż jest w stanie sam się finansować według stawek niższych od banków komercyjnych.
„Stabilizacja nastąpiła w ciągu 2009 roku i – generalnie rzecz biorąc – możemy pożyczać na znacznie dłuższy okres” – podkreślił szef EBI
CZYTAJ TAKŻE: EBI udzielił już Polsce kredytów na 2,6 mld euro
Do największych beneficjentów EBI nalezą korporacje. Jeśli w ostatnich latach przypadała na nie jedna trzecia portfolio banku, to w 2009 roku ten udział podskoczył do 42 proc. czyli około 30 mld euro. W zeszłym roku doszło także do wzrostu pożyczek dla pozbawionych gotówki europejskich rządów, w tym Litwy, Węgier i Rumunii, które wcześniej zaciągały pożyczki bezpośrednio na rynku kapitałowym na realizację rządowych projektów.
„Nie ma potrzeby pożyczać państwom, jeśli same mogą to uczynić na rynku. Ale w 2009 roku przekonaliśmy się, że część państw członkowskich będących w potrzebie uznała, że zaciągnięcie kredytów w EBI jest znacznie mniej kosztowne”.
Maystadt powiedział, że bank nie może uczestniczyć w spodziewanej pomocy ratunkowej dla Grecji ze względu na swoje statutowe zobowiązania, dotyczące finansowania projektów..
EBOR zwiększy pomoc dla krajów regionu
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju ogłosił wczoraj plan zwiększenia wsparcia dla dotkniętych kryzysem krajów Europy Środkowej i Wschodniej mimo odnotowania w zeszłym roku straty netto w wysokości 746 mln euro – pisze Joshua Chaffin.
W zeszłym roku bank zwiększył swoje inwestycje o 55 proc. do rekordowej kwoty 7,9 mld euro, przy czym najwięcej pieniędzy przeznaczono dla borykającego się z problemami sektora bankowego w regionie. Wczoraj bank oświadczył, że spodziewa się, iż inwestycje w 2010 roku będą „nieco większe”, gdyż chce dalej wypełniać lukę powstałą w wyniku mniejszej aktywności prywatnego sektora kredytowego i skromniejszego napływu kapitału.
Manfred Schepers, wiceprezes ds. finansów, ostrzegł, że perspektywy wciąż pozostają „trudne”. „Globalne spowolnienie w gospodarce dalej będzie wywierać swoje skutki w regionie, gdzie EBOR inwestuje. Odrodzenie będzie dokonywać się w wolnym tempie i z różnym natężeniem w całym regionie, zaś napływ prywatnych inwestycji nadal będzie znikomy”.
EBOR podał, że straty netto, które wzrosły z 602 mln euro w 2008 roku, wynikają z wyższych prowizji od zaciąganych przez bank pożyczek oraz ze spadku wartości posiadanych akcji. Odbudowa wartości akcji spółek notowanych na giełdzie została zniweczona wskutek strat w inwestycjach w walory spoza otwartego rynku.
EBOR, który jest międzynarodową instytucją należącą do ponad 60 rządów, zwrócił się z prośbą do swoich udziałowców o podniesienie kapitału, co pomogłoby przeciwdziałać skutkom globalnego kryzysu gospodarczego. To całkowicie odmienna sytuacja niż jeszcze dwa lata temu, kiedy postęp w wielu krajach, zwłaszcza z Europy Środkowej, sprawił, że udziałowcy wzywali EBOR do ograniczenia, a nawet do zakończenia jego działalności.