Odbicie od dna

Branża zapomina już powoli o dramatycznej sytuacji, w jakiej ten segment rynku był w 2009 roku. Wtedy w obawie przed recesją większość firm wstrzymała zakupy. Jednak zwłoka w zakupach nie może trwać zbyt długo. Powód jest prosty – stare samochody oznaczają dla przedsiębiorstwa większe koszty. A dla firm stare auto to takie, które ma trzy–cztery lata.
Dlatego przedstawiciele branży samochodowej i leasingowej, przez którą w większości auta trafiają do przedsiębiorców, uważają, że liczba zawieranych kontraktów z miesiąca na miesiąc najzwyczajniej musi wzrastać. W I kwartale 2010 roku przedsiębiorcy zarejestrowali 36,8 tys. nowych samochodów – o 1,4 tys. więcej niż rok temu. Na czele rankingu flotowego jest Skoda Auto Polska. Czeska marka sprzedała prawie 4,8 tys. samochodów, drugi w rankingu Ford ponad 3,5 tys. aut, a trzecia Toyota – 3,1 tys. aut.
W dobry nastrój wprowadzają branżę sygnały o wymianie flot, płynące z dużych korporacji. Worek z takimi zamówieniami rozwiązała Coca-Cola.
Reklama

Wielkie kontrakty

– Po wygaśnięciu umowy z Toyota Leasing Polska i LeasePlan, w styczniu tego roku rozpoczęliśmy wymianę floty samochodowej i proces ten potrwa do czerwca. Nie zmieniamy marek leasingowanych aut i kontynuujemy współpracę z dotychczasowymi partnerami – mówi Marek Wilk, kierownik ds. floty samochodowej w Coca-Cola HBC Polska.
Podobny ruch wykonają wkrótce także Telekomunikacja Polska i Poczta Polska. – W 2010 roku planujemy dodatkowo pozyskać około 600 pojazdów, głównie aut do 3,5 tony – zapowiada Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
Jego firma dysponuje ponad 4,5 tys. pojazdów. W tej grupie są auta własne, leasingowe, a także w wynajmie długoterminowym. Po TP, która ma 9 tys. aut, to druga pod względem wielkości flota samochodowa w naszym kraju. – Mamy dużą flotę i jesteśmy dużą firmą, a zatem gwarantujemy stabilność umowy. Trudno o lepszego kontrahenta – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy TP, która przymierza się do wymiany części samochodów.
Nie chce powiedzieć, jak duży to będzie kontrakt, ale nieoficjalnie wiadomo, że w grę może wchodzić nawet 1,5 tys. pojazdów. Przedstawiciele firm samochodowych, leasingowych i długoterminowego wynajmu potencjalnych kontrahentów wskazują nie tylko w branży handlowej, FMCG czy telekomunikacyjnej, ale też farmaceutycznej, finansowej, informatycznej i budowlanej. Zlecenia na pewno nie będą już tak duże jak w przypadku TP, bo będzie to maksimum 200–300 samochodów.

Każdy chce oszczędzić

Jednak z drugiej strony duży kontrakt nie zawsze oznacza duży zysk. Firmy leasingowe czy zajmujące się długoterminowym wynajmem, a nawet sprzedające nowe auta, coraz częściej sygnalizują, że duże korporacje umiejętnie wykorzystują kryzys i starają się negocjować stawki o wiele niższe od średnich na rynku.
W efekcie znacznie bardziej opłacalny od jednego kontraktu na kilkaset sztuk jest mniejszy na kilkadziesiąt albo nawet kilkanaście samochodów. – W każdej branży zdarzają się klienci, których oczekiwania mogą okazać się nierealne, których nie możemy zrealizować, bo byłoby to dla nas nieopłacalne – mówi Artur Sulewski, ekspert Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów i dyrektor handlowy LeasePlan Fleet Management.