Liderem spadków był dzisiaj węgierski indeks BUX, który na zamknięciu zanurkował aż o 6,40 proc. do 21 423,66 pkt. Francuski indeks CAC 40 spadł o 4,00 proc. do poziomu 3 413,79 pkt. Brytyjski indeks FTSE 100 stracił 2,62 proc. i zakończył notowania na wartości 5 123,02 pkt. Niemiecki indeks DAX spadł o 3,27 proc., do 5 715,09 pkt.

Europejskie parkiety rozpoczęły dzisiejszą sesję mocną przeceną głównych indeksów. "Indeks w Paryżu tracił ponad 3 proc. We Frankfurcie i Londynie wskaźniki spadały po około 2 proc. Sytuacja jednak w ciągu dnia wyraźnie się poprawiła i wczesnym popołudniem CAC40 zniżkował już tylko o 0,8 proc., a DAX 0,6 proc. Jedynie londyński FTSE pogłębił spadek do 2,4 proc. Inwestorzy zareagowali w ten sposób na wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii. Wygrana konserwatystów nie gwarantuje im możliwości samodzielnego utworzenia rządu. Indeks w Atenach zniżkował o 0,8 proc., zaś w Madrycie rósł o 1,4 proc. Bardzo słabo zachowywał się turecki ISE, który tracił 3,5 proc. Po raz kolejny o ponad 5,5 proc. w dół szedł indeks w Bukareszcie. Końcówka sesji znów przyniosła pogorszenie się nastrojów. Nerwowo początek notowań za oceanem nie sprzyjał posiadaczom akcji. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 3,5 proc. DAX zniżkował o 1,2 proc., a FTSE szedł w dół o 3 proc." - relacjonuje Roman Przasnyski, analityk Gold Finance.

"Problem grecki już nie tyczy się tylko tego kraju, stał się on synonimem zmian, które zachodzą w globalnej gospodarce i na którą inwestorzy w końcu zwrócili uwagę. Co to za sytuacja? To problem deficytów budżetowych większość państw na świecie. Gdy ogromnymi pakietami pomocowymi ratowano w 2008 roku system finansowy położono fundamenty pod kolejny kryzys, który może właśnie się zaczynać" - ostrzega Łukasz Bugaj, analityk Xelion.