Powodem, dla którego surowiec ze złóż sztokmańskich nie trafi do Gazociągu Północnego jest odkładanie w czasie przez Gazprom decyzji o rozpoczęciu ich zagospodarowywania. Początkowo ich eksploatacja miała ruszyć w 2013 roku, teraz Gazprom mówi już o roku 2016, choć i ten termin nie jest pewny. Analitycy są przekonani, że faktyczne uruchomienie produkcji może nastąpić najwcześniej po roku 2020.

Rosjanie nie są chętni do inwestowania w złoża Sztokman z powodu wysokich kosztów – są one szacowane na 25 mld dol. Tyle potrzeba m.in. na budowę gazociągów – lądowego, który miałby prowadzić z Teriberki koło Murmańska do Sankt Petersburga (około 1500 km), i morskiego (560 km). Wielomiliardowe inwestycje musiałyby zostać uwzględnione w cenie gazu, który mógłby się stać dla europejskich odbiorców mało atrakcyjny.

Niechęć Gazpromu do inwestycji w złoża Sztokman oznacza, że Nord Streamem popłynie surowiec z Jamału. Część ekspertów, z którymi rozmawiał DGP, obawia się, że bez dodatkowych inwestycji w rozbudowę produkcji na złożach jamalskich może zabraknąć wystarczającej ilości gazu dla gazociągu jamalskiego i Nord Streamu. A taka sytuacja grozi ograniczeniem dostaw tego paliwa do Polski.

ikona lupy />
Sztorman nie dla Europy / DGP
Reklama