– Klienci korzystający z biur nieruchomości przy pierwszym kontakcie z pośrednikiem wymieniają sugerowane dzielnice, w których zamierzają nabyć mieszkanie. Zaraz potem zastrzegają te, którymi nie są zupełnie zainteresowani i nie życzą sobie otrzymywania ofert z tych lokalizacji – tłumaczą metodologię analitycy agencji.

Prawy brzeg? Nie, dziękuję...

Zdaniem pracowników firmy najwięcej negatywnych wskazań wśród poszukujących nowego lokum na rynku wtórnym otrzymała Białołęka. Jako najczęściej odrzucaną lokalizację wskazało ją aż 57 proc. ankietowanych. Skąd bierze się zła sława dzielnicy? Główne powody, jakie wymieniają klienci agencji Metrohouse, to uciążliwość dojazdu do centrum miasta, korki, a także niski prestiż zamieszkiwania w okolicy. Okazuje się jednak, że Białołęka Białołęce nie równa.
– Zapytania o oferty dotyczą przede wszystkim Tarchomina, a dużo rzadziej tzw. zielonej Białołęki, której brak dostatecznie rozbudowanej infrastruktury – czytamy w analizie.
Zdaniem autorów opracowania powody, które przekonują przyszłych właścicieli do kupna lokum właśnie na Białołęce, to niższa cena i duży wybór oddanych w ostatnich latach mieszkań. Zaznaczają zarazem, że to właśnie te czynniki sprawiają, że mimo deklarowanego niskiego zainteresowania na terenie tej dzielnicy przeprowadzanych jest dużo transakcji.

Kolejka nie pomaga

Z liczbą wskazań na poziomie 52 proc. drugą lokatę w rankingu odrzucanych dzielnic zajął Ursus. Co ciekawe, w tym przypadku liczba wskazywanych wad jest bardziej zróżnicowana niż w przypadku Białołęki. Potencjalni mieszkańcy Ursusa wciąż utożsamiają go z terenami przemysłowymi, dawną fabryką ciągników. Doradcy Metrohouse twierdzą, że wynika to także z niskiej świadomości dotyczącej rozwoju rynku mieszkaniowego w tych okolicach. Dodatkowe czynniki, które wywołują niechęć do Ursusa, to duże odległości do innych dzielnic miasta, nieustanne korki i hałas samolotów, które czasem przelatują nad osiedlami w Ursusie. Analitycy brokera są jednak dobrej myśli. Uważają, że negatywny obraz tej dzielnicy to efekt niewiedzy, bowiem jej obraz zmieniają z roku na rok firmy deweloperskie prowadzące tam inwestycje.
Niewiele mniej, bo 50 proc. wskazań otrzymała Praga-Północ. Zła sława tej dzielnicy obrosła w stolicy już niemal legendą. Jak widać, stereotyp Pragi-Północ wciąż skutecznie odstrasza od zakupu mieszkania w tej dzielnicy. Na jej wizerunek wpływa także stan nieremontowanych kamienic.
– Kreowana przez środowiska artystyczne moda na Pragę-Północ nie ma odzwierciedlenia w preferencjach potencjalnych nabywców – zauważają analitycy. Kupujących nie przekonuje nawet niewielka odległość od centrum ani zróżnicowany wybór ofert. Blisko połowa ankietowanych (47 proc.) jako kolejną najczęściej odrzucaną dzielnicę wskazało Rembertów. Dzielnicę trawią podobne problemy jak Wesołą, którą wskazało 37 proc. biorących udział w badaniu. Pierwsze skojarzenia, jakie budzą te rejony Warszawy wśród osób poszukujących własnego lokum, to domki jednorodzinne.

Centrum kusi

Tylko 5 proc. ankietowanych wskazało, że odrzucają Śródmieście oraz Bielany. Nie są to jednak najchętniej wybierane dzielnice. Lokalizacje o najniższym wskaźniku odrzuceń to Mokotów, Ochota i Żoliborz. Dzielnice te otrzymały po 2 proc. wskazań. Mimo że są to jedne z najdroższych miejsc, od lat cieszą się popularnością.
ikona lupy />
Do najmniej popularnych lokalizacji w Warszawie należą blokowiska po prawej stronie Wisły Fot. Artur Chmielewski / DGP