We wszystkich swoich aspektach sesja dużo bardziej przypominała taką, która odbywa się w okresie świątecznym niż podczas normalnego dnia.

Wszystko dziś koncentrowało się wokół weekendowej informacji z Banku Chin, który zapowiedział, że widzi możliwość umocnienia juana. To dość radykalne stwierdzenie, które od rzeczywistości oddziela jeszcze zapewne długi okres, bo przecież umocnienie waluty Państwa Środka to jednocześnie osłabienie tamtejszego eksportu, a więc siły napędowej gospodarki. Z tego też powodu nie ma co oczekiwać, że zmiany będą szybkie, ale już sama zapowiedź takich kroków przy dzisiejszej informacyjnej pustyni zadziałała niezwykle optymistycznie i wszystkie europejskie rynki rozpoczęły na plusach. Niestety poza otwarciem i poza tym jednym komunikatem nie działo się już nic ciekawego. Wszystkie indeksy zamarły w bezruchu i aby zaobserwować poszczególne zmiany niezbędny był mikroskop.

Bardzo spokojnie było również na rynku walutowym, gdzie euro w stosunku do dolara wspięło się na miesięczne maksima, ale poziom 1,2450 powstrzymał te zapędy i na koniec dnia wspólna waluta wróciła do swojej początkowej ceny. Bez większych zmian przebiegały notowania złotego i surowców, choć jeszcze w południe miedź zyskiwała ponad 5 proc.

Wśród spółek z WIG20 interesujące były dwa walory. PBG z okazji wygrania przetargu na budowę terminalu LNG oraz PZU, które pobiło dziś swój rekord i jest najdroższe w historii. Przyczyn wzrostu PZU można doszukiwać się w porannej rekomendacji DB, który zaleca kupno, a cenę docelową umiejscawia na 390 złotych, czyli aż 7 proc. wyżej niż obecna.

Reklama

Biorąc to wszystko pod uwagę, poniedziałek nie wpłyną na ogólną sytuację. Utrzymanie porannych wzrostów bez najmniejszej nawet realizacji zysków nastraja pozytywnie na jutrzejszy dzień, ale w praktyce taka stagnacja oznacza, że wtorkowe otwarcie będzie całkowicie podporządkowane dzisiejszym wydarzeniom w Stanach i reakcji Amerykanów na chińskie zapowiedzi.