Podczas gdy Europejczycy świętują koniec kryzysu finansowego, coś dziwnego dzieje się na rynkach obligacji. Różnica w rentownościach – czyli spread – pomiędzy 10-letnimi obligacjami peryferyjnych krajów strefy euro i papierami niemieckimi rośnie w alarmującym tempie. Obecnie zbliża się do poziomu, który obowiązywał w czasie sprzed majowej decyzji Unii Europejskiej o utworzeniu funduszu pomocowego.
Jeżeli rynki dłużne mają kiedykolwiek powrócić do normalności i jeżeli spready mają się utrzymać, to na peryferyjną Europę spadnie niemożliwy do utrzymania ciężar w postaci wysokich rynkowych stóp procentowych. Ta obserwacja budzi natychmiastowe pytanie, czy przy takim scenariuszu niektóre kraje pozostaną wypłacalne. Wypłacalność definiujemy jako zdolność do finansowania długu w trwały sposób i zależy ona zarówno od wielkości długu, jak i przyszłych dochodów, z których ma być on spłacany.
Hiszpania jest prawdopodobnie na jakiś czas bezpieczna. W Portugalii połączony dług sektora prywatnego i publicznego znacznie przekracza 200 procent PKB. W Irlandii głównym problemem jest sektor bankowy. W Grecji program dostosowawczy idzie dobrze – dużo lepiej, niż ktokolwiek miał nadzieję. Powinniśmy jednak pamiętać, że nawet jeżeli czynimy umiarkowanie optymistyczne założenia dotyczące zmian politycznych w Grecji, wypłacalność wcale nie jest pewna.
Reklama
Wskaźniki optymizmu biznesowego, którymi wszyscy zachwycaliśmy się w ostatnich tygodniach, mówią nam, że globalna gospodarka wydobywa się z otchłani prawie depresji, w której znalazła się w 2009 roku, ale nie dają żadnych wiarygodnych wskazań na temat natury i trwałości ożywienia. By mieć gwarancję wypłacalności peryferii strefy euro, trzeba nie kilku kwartałów solidnego wzrostu, ale całej dekady. Wciąż nie mogę zrozumieć, jak kraje, które przeżyły gigantyczną implozję aktywów, mogą wygenerować taki wzrost.
Możemy albo schować głowę w piasek, albo przygotować się na nieuniknione – na to, że pewnego dnia któreś z państw strefy euro albo upadnie, albo, co bardziej prawdopodobne, będzie zmuszone do restrukturyzacji swojego długu. Ważne jest, by nie tylko zaakceptować ten fakt, ale przygotować się w sposób instytucjonalny do kontrolowanej upadłości członka strefy euro. To się w końcu zdarzy.