Igarashi rozmawiał dziś z dziennikarzami w Tokio, zapewniając, że Japonia nie przystąpi do wyścigu w dewaluacji walut ze względu na narodowy interes. Ewentualne interwencje walutowe miałyby na celu wyłącznie ograniczenie gwałtownych zmian kursu jena. „Dopuszczamy łagodzenie wyjątkowo niestabilnych ruchów”- mówił o polityce kursowej Japonii wiceminister finansów.

Japońska waluta zyskała już w tym roku 12 proc. w stosunku do amerykańskiej. Dziś jen umocnił się względem dolara najbardziej od 1995 roku. Jego kurs przekroczył poziom z zeszłego miesiąca, kiedy to Japonia zdecydowała się na interwencję na rynku walutowym. Wyprzedano wtedy 2 bln jenów (24 mld dolarów).

Jutro w Waszyngtonie ma się odbyć spotkanie ministrów finansów krajów G7. Yoshihiko Noda z Japonii ma na nim wyjaśnić decyzję japońskiego rządu o podjęciu interwencji walutowej we wrześniu. Ten ruch został mocno skrytykowany przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone.

W ostatnim czasie nie tylko Japonia podjęła kroki w celu osłabienia krajowej waluty. Podobne działania mają miejsce w Brazylii czy Korei Południowej. „Wojna walutowa pomiędzy największymi krajami może mieć zły wpływ na globalne ożywienie gospodarcze” - powiedział telewizji Bloomberg Olivier Blanchard, główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Reklama