Dane makro też bykom nie szkodziły. Jeśli były słabe rosła szansa na mocne poluzowanie ilościowe zaaplikowane gospodarce przez Fed, a jeśli lepsze od oczekiwań to na tyle nieznacznie, że nie miało to znaczenia.

Popatrzmy, jakie to były raporty. Dane o przepływie kapitałów do USA jak zwykle niczego nie zmieniły (i nigdy nie zmieniają). W sierpniu napłynęło o blisko 40 procent mniej kapitału niż w lipcu. Istotne były za to dane o dynamice produkcji przemysłowej. Okazało się, że we wrześniu spadła o 0,2 proc. m/m (oczekiwano wzrostu o tej skali). Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB wzrósł z 13 na 16 pkt. (oczekiwano 14 pkt.). Pamiętać jednak trzeba, że dopiero przekroczenie 50 pkt. pokazuje, iż większość deweloperów ocenia warunki rynkowe jako sprzyjające temu sektorowi.

Na rynek akcji wpływ miały też wyniki spółek. Publikowane przed sesję raporty kwartalne Halliburton, Citigroup spotkały się ze zróżnicowanym przyjęciem. Halliburton graczy rozczarował. Ten bardziej istotny, czyli Citigroup miał zysk nieco wyższy od oczekiwań rynku. Najważniejsze było to, że straty na rynku kredytów zmniejszyły się, a bank zmniejszył rezerwę na złe długi. Nie wiadomo czy słusznie je zmniejszył, ale to zwiększyło zaufanie do sektora bankowego i pomogło bykom zakończyć dzień umiarkowanymi wzrostami indeksów. Gracze na rynku akcji nie bardzo są skłonni do rozpoczęcia dłuższej korekty już teraz, ale 3.11 szybko się zbliża…

GPW rozpoczęła sesję poniedziałkową neutralnie. Potem, pod wpływem negatywnych nastrojów panujących w Europie, WIG20 spadł, ale bardzo szybko, naśladując indeksy na innych giełdach) ruszył na północ. Po południu już rósł, co nie mogło specjalnie dziwić, jako że spadki z czwartku i piątku były lekko bezsensowne. Tym razem najsilniejszy był sektor bankowy. Przed pobudką w USA WIG20 zaczął się powoli osuwać, ale po publikacji raportu Citigroup sytuacja zaczęła się poprawiać. Dane o produkcji w USA nieco nastroje ochłodziły, ale ponieważ inne giełdy europejskie nie zareagowały to i u nas było spokojnie. Sesję zakończyliśmy wzrostem jedynie o 0,35 proc., co nie ma najmniejszego znaczenia prognostycznego.

Reklama