Notowania w Stanach początkowo toczyły się po myśli inwestorów, ponieważ publikowane przed sesją raporty kwartalne (m.in. Catepillar) były lepsze od oczekiwanych przez rynek. Jednak zarówno Dow Jones, jak i S&P i Nasdaq znajdują się w bezpośrednim pobliżu tegorocznych szczytów z kwietnia i inwestorzy wykorzystali dobre ceny do realizacji zysków. Bez dodatkowych i silnych impulsów tegoroczne szczyty nie zostaną przekroczone i gracze mają tego świadomość.

W Azji dobre wyniki amerykańskich spółek przyjęto z entuzjazmem, choć coraz bardziej liczą się także oczekiwania związane z weekendowym szczytem ministrów finansów G20. Co ciekawe, o ile KOSPI (plus 1,2 proc.) i Nikkei (0,5 proc.) radziły sobie dobrze, to już Shanghai Composite wzrósł kosmetycznie, a od jakiegoś czasu widoczny jest rozdźwięk między poszczególnymi rynkami azjatyckimi, umacniany właśnie przez antagonizmy na rynkach walutowych. Bank centralny Korei zapowiedział, że zastanawia się nad możliwymi sposobami zahamowania apercjacji wona, zaś japoński minister finansów zapowiedział, że na szczycie G20 porozumienie w sprawie wojen walutowych może nie zostać osiągnięte.

Tymczasem Timothy Geithner wezwał kraje z nadwyżką handlową do działania na rzecz zrównoważenia bilansu handlowego (w domyśle - do umocnienia waluty) i zarazem ustabilizowania sytuacji w światowym handlu. Ta wypowiedź nie przysłużyła się dolarowi, który spada od rana, ale poprawia notowania surowców.

W Warszawie po wczorajszej niezłej sesji możemy oczekiwać stabilizacji notowań. Wygląda na to, że kluczem do koniunktury na giełdach jest zachowanie rynku walutowego, ten zaś podąży zapewne nie tropem wyznaczanym przez dyskusje na szczytach gospodarczych, lecz konkretnych przepływów pieniężnych. Największy wpływ na ich kształtowanie mają banki centralne z Fed na czele. Decyzja Fed co do dalszego luzowania polityki pieniężnej oczekiwana jest 2 listopada, zatem możliwe, że czeka nas kilka spokojniejszych dni na rynkach akcji.

Inwestorzy na GPW powoli zaczynają się przygotowywać do sezonu publikacji raportów kwartalnych. Według dzisiejszej prasy rewelacji nie można spodziewać się po branży handlowej (III kwartał z reguły nie jest dla niej dobry), za to lepiej mogą wypaść banki. Przy szacowaniu wyników banków należy jednak pamiętać o możliwym wzroście rezerw na tzw. złe kredyty, ponieważ z danych NBP wynika, że portfel ten stale rósł w ostatnich miesiącach.

Reklama