Z powodu 24-godzinnego strajku ma nie działać większość służb publicznych, w tym transport.

Głęboki sprzeciw wobec programu oszczędnościowego rządu połączył po raz pierwszy od roku 1988 dwie największe centrale związkowe reprezentujące ok. 1,5 mln pracowników.

>>> Polecamy: Czy Portugalia będzie kolejnym państwem, który stanie w kolejce o pomoc?

Inne państwa strefy euro naciskają na Portugalię, by zredukowała wysoki deficyt budżetowy, który podkopuje gospodarkę i wywołuje obawy rynków o to, że kraj ten będzie potrzebować pomocy finansowej, jak Grecja czy Irlandia.

Reklama

Rząd portugalski ma zamiar wprowadzić w przyszłym roku cięcia płac dla pracowników sfery budżetowej, a także podwyżki podatków. Premier Jose Socrates zapewniał w poniedziałek, że jego kraj nie potrzebuje "żadnej pomocy", by uporać się z trudnościami finansowymi, zaznaczając, że nie ma żadnej analogii między Portugalią a Irlandią.

>>> Czytaj też: Muenchau: Jak powstrzymać irlandzką zarazę

Większość firm prywatnych ma w środę pracować jak zwykle, lecz instytucje państwowe, szkoły, sądy i służby komunalne działać normalnie raczej nie będą - pisze agencja Associated Press. Zaznacza, że wielkich marszów protestu nie zaplanowano, chociaż strajkujący mają się spotykać w miejscach pracy i na centralnych placach miast.