Premierzy trzech zamożniejszych regionów z południa Niemiec, którzy spotkali się w poniedziałek w Stuttgarcie, zagrozili zaskarżeniem do Trybunału Konstytucyjnego zasad tzw. wyrównania finansowego, jeśli w najbliższych miesiącach nie uda się dojść do porozumienia z biedniejszymi regionami.

>>> Polecamy: Niemcom żyje się gorzej niż 20 lat temu

"Zobaczymy, czy do lata dojdzie do konstruktywnych rozmów" - powiedział premier Hesji Volker Bouffier. Ocenił, że obecny mechanizm wyrównania finansowego jest niesprawiedliwy i nie zachęca landów otrzymujących wsparcie do poprawy własnej sytuacji i dyscypliny budżetowej.

"To nie jest tak, że nie chcemy być solidarni. Ale uważamy, że należy dawać bodźce (do rozwoju)" - ocenił premier Badenii-Wirtembergii Stefan Mappus.

Reklama

Zgodnie z obowiązującym w Niemczech systemem redystrybucji dochodów pomiędzy kraje związkowe trzy południowe regiony Niemiec oraz Hamburg oddają część swoich wpływów z podatków na wsparcie pozostałych 12 słabszych landów. Celem jest ograniczanie różnic w poziomie życia mieszkańców poszczególnych regionów państwa. W zeszłym roku podzielono w ten sposób około 7 mld euro.

Największym płatnikiem w tym systemie jest Bawaria, z kolei największy beneficjent to Berlin. Burmistrz tego miasta Klaus Wowereit zaapelował w poniedziałek o solidarność. "Nikt nie powinien dziś myśleć o wypowiedzeniu federalnej solidarności" - powiedział.

>>> Czytaj też: Prof. Udo Ludwig: PKB na głowę mieszkańca w byłej NRD stanowi 70 proc. poziomu w starej RFN