W rezultacie łączny poziom zapasów w Cushing osiągnął nowy rekord w wysokości 38,3 mln baryłek – to główny powód, dla którego ropa WTI staniała w stosunku do pozostałych odmian czarnego złota, a zwłaszcza innego globalnego benchmarku, pochodzącego z Morza Północnego Brentu.

Ropa Brent dotychczas była sprzedawana taniej od WTI, jednak gdy tylko różnica ta zaczynała przesadnie rosnąć, do gry wchodził „arbitraż północnoatlantycki” – tankowce z Brentem docierały do wybrzeży Stanów Zjednoczonych, gdzie gatunek ten był sprzedawany po wyższej cenie. Obecnie doszło do odwrotnej sytuacji, jednak na arbitraż nie ma co liczyć. Rurociągi z Zatoki Meksykańskiej są obecnie skonfigurowane tak, by umożliwiały obsługę importu i tłoczenie ropy w głąb lądu, aż do Cushing. Aktualnie obowiązujące w Stanach przepisy zabraniają również eksportu krajowej ropy.

Obecnie budowany jest duży rurociąg prowadzący do Zatoki – po jego ukończeniu w 2012 r. Kanada powinna być w stanie przesyłać ropę naftową przez Stany Zjednoczone aż do Zatoki Meksykańskiej, co powinno pomóc w uzdrowieniu sytuacji.

Tymczasem wkrótce w niektórych rafineriach rozpocznie się wiosenna konserwacja, w rezultacie czego popyt na ropę naftową spadnie, a to przyczyni się do dalszego wzrostu presji na instalacje magazynujące.

Reklama

W trakcie ostatnich kilku tygodni spread między ropą WTI a Brent dodatkowo dramatycznie wzrósł – wielu inwestorów zaczęło skupiać się właśnie na Brencie jako gatunku lepiej odzwierciedlającym sytuację w zakresie globalnego popytu. Obecnie wspomniany spread wynosi ponad 11 dolarów.