Kończy się okres zimowych wyprzedaży. Nastał czas zbilansowania domowego budżetu po zakupowych szaleństwach. Zadanie to niełatwe zwłaszcza tam, gdzie małżonkowie wspólnie zarządzają kasą. Bo ekonomia daje aż nadto przykładów, że mężczyźni i kobiety wydają pieniądze, kierując się odmiennymi motywacjami.
Wenusjanki i Marsjan łączy jedno: lubią małe finansowe sekrety. Z sondażu przeprowadzonego w połowie stycznia przez magazyn „Forbes” wynika, że 31 proc. Amerykanów i Amerykanek przyznaje, że nie zawsze mówi swojej drugiej połówce całą prawdę na temat decyzji finansowych. A kolejne 30 proc. przyznaje, że przyłapali partnera na kłamstwie. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mówią nieprawdę najczęściej na temat drobnych zakupów (58 proc.) oraz tego, ile mają przy sobie gotówki (50 proc.). Aż co dziesiąty badany kłamał na temat bardziej poważny, jak na przykład zadłużenie, a nawet prawdziwa wysokość zarobków.
Dlaczego dorośli ludzie, którzy zdecydowali się prowadzić wspólne finanse, tak często muszą kamuflować kłamstwem decyzje ekonomiczne? Najpewniej po to, by uniknąć awantur, które są pochodną odmiennego spojrzenia na pieniądze i to, co można z nimi zrobić. Kultura popularna zwykła przedstawiać kobietę jako trzpiotkę, która za ostatnie pieniądze kupi sobie nową parę butów od Manolo Blahnika. Zdaniem naukowców jest inaczej. Bengalski ekonomista Muhammad Yunus, który za stworzenie systemu mikrokredytów dostał w 2006 r. Pokojową Nagrodę Nobla, przekonuje, że kobiety nie tylko dwa razy częściej spłacają takie pożyczki, ale na dodatek ich rodziny statystycznie częściej wychodzą z biedy po skorzystaniu z nich. Dlaczego? Bo decydują się na zakup na przykład pralki, co pozwala im poświęcać mniej czasu na zajmowanie się domem. Dzięki temu mogą podjąć dodatkową pracę zarobkową.
Do podobnych wniosków doszła też Esther Duflo, francuska ekonomistka z Massachusetts Institute of Technology. Przebadała rozwój wzrostu i wagi kilkuset dzieci z najbiedniejszych czarnych rodzin w RPA na przestrzeni pierwszych pięciu lat ich życia. Wszędzie tam, gdzie w gospodarstwie domowym żyła babcia (niezawodne źródło dochodu z emerytury lub renty), dzieci rozwijały się lepiej niż w domostwach wspomaganych przez uprawnionego do emerytury dziadka. Wniosek: kobiety alokują pieniądze skuteczniej.
Reklama
Ale dlaczego dzieje się tak, że mężczyzna wydaje zaskórniaki na piwo, a kobieta zachowuje je na czarną godzinę? Czyżby panowie byli z natury większymi egoistami? Niekoniecznie. Zdaniem Kathryn Edin i Marii Kefalas z uniwersytetu w Filadelfii chodzi o sankcję społeczną, jaka dotyka kobiety, które nie troszczą się należycie o rodzinę. Rzecz w drobnych decyzjach konsumpcyjnych. Jeżeli matka ubiera się w znacznie droższe rzeczy, niż nosi jej dziecko, niemal trzy razy częściej może się spotkać z powszechnym potępieniem, niż gdyby dotyczyło to mężczyzny.
Wpływ na obrane strategie finansowe mają też międzypłciowe różnice w zarobkach. Na przykład wśród absolwentów prestiżowych studiów MBA na chicagowskiej Booth School of Business różnice płac między kobietami i mężczyznami rok po zrobieniu dyplomu sięgały zaledwie 15 tys. dol. rocznie. Wśród menedżerów i menedżerek z dziewięcioletnim stażem różnica wynosiła już do 150 tys. dol. Podobnie jest na Starym Kontynencie. Według Komisji Europejskiej różnice płac na tych samych stanowiskach w UE sięgają średnio 18 proc. W Polsce ten współczynnik wynosi 10 proc. Zdaniem wielu ekonomistów dzieje się tak choćby dlatego, że panie wybierają prace zakładające mniejszy poziom konkurencji, a więc gorzej płatne – dowodziła w opublikowanym kilka lat temu badaniu dwójka ekonomistów z Uniwersytetu Stanforda. Ich zdaniem na więcej konkurencyjności w pracy godzi się średnio 75 proc. mężczyzn i tylko 35 proc. kobiet. Jeśli dodać do tego nielubiane przez pracodawców absencje z powodu urlopów macierzyńskich, szanse na zrównanie pensji obu płci nie wydają się duże. Wciąż więc kobiety będą miały mniej własnych pieniędzy, a co za tym idzie będą musiały ostrożniej się z nimi obchodzić.
Różnice pozostaną. Nawet w tak błahych kwestiach jak... spożycie kawy. Badacze z Uniwersytetu w Bristolu radzą mężczyznom, by idąc na trudne, np. biznesowe negocjacje, unikali jej picia. Kobiety przeciwnie, powinny zamówić właśnie ten napój, bo przy małej czarnej ich wydajność w połączeniu ze stresem wzrasta. Dlaczego? Nad odpowiedzią na to pytanie socjologowie z Bristolu wciąż łamią sobie głowę.