Na kończącym się dzisiaj szczycie UE udało się ostatecznie przyjąć pakiet zmian gospodarczych „Euro Plus”, którego założenia na dobrą sprawę wstępnie poznaliśmy już dwa tygodnie temu.

Mają one zacząć obowiązywać dopiero za dwa lata, czyli na stan obecny większego wpływu nie mają. Tym niemniej lepsze zachowanie rynku w ostatnim czasie spowodowało, że Niemcy po raz kolejny pokazują niechęć do opłacania składki na rzecz nowo stworzonego funduszu i ograniczyły wpłatę do 16 mld euro wobec wcześniej ustalonej kwoty 40 mld euro.

Rozczarowujący wynik szczytu UE

Szczyt ciężko nazwać przełomowym właśnie ze względu na twarde stanowisko Niemiec. Wcześniej Angela Merkel mówiła, że zrobi wszystko by ratować walutę wspólnotową, ale za tymi słowami nie kryły się spektakularne działania. Problemem są również Finowie, którzy są potrzebni by przyszły fundusz miał najwyższy rating, czyli AAA. Wciąż problematyczna jest ponadto kwestia ostatecznego dokapitalizowania Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, która została odłożona na koniec czerwca i wciąż nie wiadomo jak się ma ona odbyć. Wszystko to oznacza, że ciężko uznać wyniki szczytu za niekwestionowany sukces.

Reklama

Agencje obniżają rating Portugalii

Tymczasem kwestia Portugalii nadal skupia uwagę komentatorów, ale nie rynków. Jeszcze wczoraj agencja Fitch obniżyła rating tego kraju z A+ do A-. W nocy na podobny ruch zdecydowała się agencja Standard&Poor’s, która ścięła długoterminowy rating do BBB z A-. Moody's podtrzymał swój niedawno obniżony rating, ale jego perspektywa pozostaje negatywna. Na szczycie starano się, przynajmniej oficjalnie, nie poruszać tematu pomocy finansowej dla Portugalii, ale nie wiadomo co przyniesie weekend. Ostatnio najważniejsze decyzje podejmowane są poza dniami roboczymi.

Inwestorzy pozostają w byczych nastojach

Weekend może też przynieść zmianę sytuacji w Japonii, gdzie najprawdopodobniej doszło do radioaktywnego wycieku w jednym z reaktorów. Ponadto sytuacja na Bliskim Wschodzie jest daleka od stabilizacji. Rynek wyraźnie ignoruje napływające informacje, co dobitnie uwypukliła wczorajsza sesja na Wall Street, na której indeks S&P500 wybił się powyżej 50-sesyjnej średniej. Dla wielu Amerykanów to techniczny sygnał kupna, który oznacza chęć wzrostów przynajmniej do ostatniego szczytu. Panują wyjątkowo bycze nastroje jak na napływające w ostatnich dniach informacje.

Publikowane dane okazały się niezłe

Dzisiaj wsparciem dla obozu byków były publikowane dane makro. Nie należy jednak przeceniać ich znaczenia, gdyż nie były to publikacje pierwszego kalibru. Tym niemniej cieszyć może wyższe od prognoz wskazanie indeksu Ifo, który spadł z historycznego rekordu na poziomie 111,3 do 111,1. Ostateczna rewizja amerykańskiego wzrostu PKB za ostatni kwartał zeszłego roku wskazała na annualizowany wzrost o 3,1%. Inwestorzy co prawda zwracają uwagę na te dane, ale nie mają już one większego znaczenia. Pamiętać bowiem warto, że wkrótce rozpocznie się II kw. br., a one tyczą się okresu zeszłorocznego. Gorzej od prognoz wypadł natomiast finalny odczyt indeksu Uniwersytetu Michigan.

Co przyniesie przyszły tydzień?

Rynki spokojnie kończą udany tydzień. WIG20 zgodnie ze swoją tradycją konsoliduje się poniżej poziomu 2800 pkt., który od miesięcy nie może być trwale przebity. Gorzej zachowuje się euro, co może być pochodną lekkiego rozczarowania szczytem UE. Przyszły tydzień kończy pierwszy kwartał bieżącego roku, więc można oczekiwać „strojenia okien” przez fundusze. Ostatnie dni pokazują, że podciągane są indeksy giełd z rynków wschodzących, ale niestety nie przekłada się to na trwałe wzrosty w Warszawie.