Stany Zjednoczone

Po serii spadków w zeszłym tygodniu obóz byków na Wall Street próbował opanować sytuację, szukając okazji do zakupów na przecenionym rynku akcji. Z jednej strony przeceniające się surowce przeszkadzały w owym odreagowaniu. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że taniejące surowce w dłuższej perspektywie powinny pomagać gospodarce światowej, a co za tym idzie również cenom akcji.

Patrząc w kalendarium danych makro, warto zwrócić uwagę, że kolejny miesiąc z rzędu wzrosła sprzedaż detaliczna. Dynamika wzrostu nie jest zbyt wysoka, ale zgodna z konsensusem. Co istotne, wzrosła również sprzedaż detaliczna bez samochodów. W ujęciu miesięcznym był to wzrost na poziomie 0,60%, w ujęciu rocznym 6,90%. Po raz kolejny nie zachwyciły dane z rynku pracy. Ilość nowo zarejestrowanych bezrobotnych była niższa niż tydzień temu i wyniosła 434 tys. osób. Był to wynik jednak gorszy od oczekiwań. Wzrosła również średnia 4-tygodniowa. Rynek pracy w Stanach Zjednoczonych nadal nie jest w dobrej formie.

Mijający tydzień nie był również dobry dla bankowców amerykańskich. Liderami spadków tego sektora był Goldman Sachs (efekt min. obniżonych rekomandacji dla GS). Taniały również akcje Citigroup i JP Morgan. Ciekawie zaprezentowały się również akcje Cisco. Inwestorzy zignorowali niezłe dane kwartalne. W centrum uwagi były słowa szefa koncernu informatycznego, który sceptycznie odnosił się co do wyników w następnym kwartale tego roku. Cena akcji koncernu informatycznego spadała ponad 5%.

Reklama

Następny tydzień wypełniony jest po brzegi danymi makro. Raporty kwartalne publikuje m.in. Dell, Hewlett-Packard i Wall-Mart. Oczekiwałbym próby ataku na tegoroczne szczyty. Jeżeli jednak odbicie jakie mieliśmy w ostatnich dniach nie znajdzie potwierdzenia w następnym tygodniu, nie wykluczam kontynuacji majowej korekty.

Konrad Widuliński

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące

Pomimo wielu istotnych informacji, które napłynęły na rynek w minionym tygodniu, warszawskie indeksy niewiele zmieniły swoją wartość w skali całego tygodnia. Uwagę inwestorów przyciągnęła między innymi obniżka ratingów dla Grecji przez Agencję Standard&Poor’s. Długoterminowy raport obniżono z B do BB, a krótkoterminowy z B do C. Niepokój wzbudziła również informacja Spiegel Online o możliwym wyjściu Grecji ze strefy Euro. W Polsce największym zaskoczeniem dla analityków była środowa decyzja RPP o poniesieniu stóp procentowych o 25 punktów bazowych. Główna stopa procentowa wynosi więc od środy 4,25%. Nikt nie spodziewał się tej podwyżki, tym bardziej, że większość członków NBP wcześniej wypowiadała się dosyć jednoznacznie, że podwyżki nie będzie. Natychmiast pojawiły się spekulacje, że RPP prawdopodobnie podniosła stopy procentowe akonto danych o inflacji, które mieliśmy poznać dopiero w piątek. W piątek okazało się jednak, że inflacja w kwietniu była zgodna oczekiwaniami analityków i wyniosła 4,5% r/r. Tak niespodziewany ruch RPP bardzo źle wpłynie na postrzeganie tej instytucji na rynku. Przewidywalność i wiarygodność jest bardzo ważnym elementem polityki pieniężnej. Ubiegły tydzień przyniósł też wyniki za pierwszy kwartał wielu spółek z WIG20. Największym zaskoczeniem było PKO BP, które opublikowało zysk mniejszy od oczekiwań o ponad 8%. Pozytywnie natomiast zaskoczył KGHM, którego wynik był lepszy o ponad 6,5% od konsensusu analityków. Indeksowi największych spółek pomagało PZU, które silnie rosło ze względu na dywidendę, która ma wynieść w tym roku aż 26 zł.

Jacek Maleszewski

Europa Zachodnia

Miniony tydzień na rynkach Starego Kontynentu ponownie stał pod znakiem lekkiej realizacji zysków. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym w większości wylądowały na lekkich minusach.

Na najważniejsze dane makro inwestorzy musieli czekać do końca tygodnia, kiedy to pojawiły się odczyty PKB na pierwszy kwartał głównych gospodarek Eurolandu. Pozytywnie zaskoczyła cała gospodarka strefa euro (wzrost PKB 0,8 proc w ujęciu kwartalnym i 2,5 proc w ujęciu rocznym) oraz przede wszystkim nasi zachodni sąsiedzi (1,5 proc w ujęciu kwartalnym i 5,2 proc w ujęciu rocznym). O ile dobra dynamika rozwoju niektórych zachodnioeuropejskich gospodarek jest bez wątpienia powodem do dumy, o tyle temat zadłużenia całej strefy euro ogółem oraz poszczególnych krajów w szczególności nadal powinien spędzać sen z powiek. Jasnym jest, że warunkiem koniecznym do długoletniej gospodarczej prosperity są głębokie systemowe zmiany budżetowe, które powinien przeprowadzić praktycznie każdy zachodnioeuropejski rząd.

Tydzień europejscy inwestorzy kończą na poziomach niższych niż go rozpoczynali, natomiast skala spadków jest bardzo umiarkowana. Delikatna odbywająca się właśnie korekta nie powinna być niczym niepokojącym, w długim terminie pozwoli ugruntować trend wzrostowy na zachodnioeuropejskich rynkach.

Piotr Trzeciak

Azja i Ameryka Łacińska

Na końcówce piątkowych notowań kolor zielony dominował na większości giełd w regionie Pacyfiku. Może za wyjątkiem Japonii, gdzie Nikkei225 stracił 0,7 proc. Indeks Shanghai Composite wzrósł o 1 proc., a indeks w Hong Kongu zyskał 0,7 proc. Główną przyczyną pozytywnego sentymentu dla inwestorów były rosnące oczekiwania co do końca zacieśniania polityki pieniężnej w tym roku. Zwłaszcza, po tym jak Bank centralny Kraju Środka podniósł w czwartek stopę rezerwy obowiązkowej dla banków już po raz piąty od stycznia.

W Japonii koncern Tohoku Electric Power Co zniżkował o 6,9 proc., po tym jak poniósł wydatki wysokości 1,3 miliarda dolarów w związku z marcowym kataklizmem. Tokyo Electric Power spadło o 5,4 proc. po informacjach, iż odkryto dziury w dnie zbiornika ciśnieniowego reaktora atomowego. Japoński, drugi co do wielkości kapitalizacji rynkowej, bank Sumitomo Mitsui Financial, stracił na wartości 3,8 proc., a jego największy przeciwnik Mitsubishi UFJ Financial Group Inc. zniżkował o 2,8 proc. po wypowiedzi szefa Sekretariatu Rady Ministrów Yukio Edano, który oznajmił, że nie będzie dodatkowego finansowania elektrowni atomowych ze środków podatników, jeżeli banki nie zrestrukturyzują części zadłużenia, które było zaciągnięte przed 11 marca 2011 roku.

Indeks MSCI Asia Pacific stracił od początku roku około 1 proc., podczas gdy indeksy S&P 500 i Stoxx Europe 600 zyskał po 7,2 proc i 2,2 proc. Średnia wycena wskaźnikowa azjatyckich akcji to 13,4x(razy) szacowane roczne przyszłe zyski w porównaniu do wskaźnika 13,6x dla S&P 500 i 11.3x dla Europejskich Stoxx 600. Wydaje się, że w obliczu korekty na rynku surowca druga połowa roku będzie należała do Azji i to ten rynek stanie się główna siła napędową większości światowych indeksów.

Władze monetarne w Chile i Peru podniosły w czwartek główne stopy procentowe. W obawie przed inflacją, która mogłaby się wyrwać spod kontroli głównie za sprawą bardzo silnego lokalnego popyt oraz globalnego poziomu cen surowców. Zacieśnianie polityki monetarnej nie powinno gwałtownie zachwiać pozycją Chile jako lidera wzrostu gospodarczego w regionie. Ceny dóbr konsumpcyjnych największej gospodarki regionu Ameryki Południowej, Brazylii w kwietniu po raz pierwszy od czerwca 2005 roku naruszyły poziom 6,5 proc. Realizując załażenia polityki pieniężnej „kraju samby”, podniesiono stopę odniesienia Selic o 1,25 proc. do poziomu 12 proc. Monetarni decydenci mają wystarczająco dużo determinacji, aby inflacja powróciła do poziomu 4,5 proc już w przyszłym roku. Brazylijska Bovespa kończy tydzień lekko pod kreską.

Jan Żuralski

Surowce

Tydzień na rynkach surowcowych stał pod znakiem odreagowania zeszłotygodniowych spadków cen. Zarówno ropa, miedź jak i złoto drożały, ale przy bardzo dużej zmienności.

Kontrakty na ropę typu Crude podniosły swoje notowania o 2%, a na giełdzie w Nowym Jorku wyceny oscylują wokół 100 dolarów za baryłkę. Miedź na giełdzie w Londynie podrożała o 1,5 procent, osiągając pułap 8883 dolary za tonę. Z kolei ceny złota wzrosły o około 1 procent, natomiast uncja wyceniana jest na 1505 dolarów.
Jednym z powodów takiego zachowania się cen jest sytuacja techniczna rynku, gdzie po spadkach zazwyczaj przychodzi reakcja zwrotna. Ponadto, inwestorzy dużą uwagę przywiązują do danych inflacyjnych z Chin, po których ponownie podniesiono stopę rezerw. Jest to efektem dopasowywania stopy do inflacji, która obecnie w Państwie Środka wynosi 5,3 procent – skutkiem ma być schładzanie gospodarki, a tym samym spadek popytu na surowce. Ponadto, Międzynarodowa Agencja Energii w opracowanym raporcie obniżyła prognozę wzrostu tempa popytu dla rynku ropy naftowej. Oznacza to, że popyt będzie rósł, ale mniej niż zakładano, a przekroczenie ceny 4 dolarów za galon na stacjach benzynowych w USA będzie dodatkowo wywierać presję na popyt. W obecnych realiach rynkowych trudno jest stawiać prognozę, w którym kierunku pójdą ceny. Wiele do zrobienia na tym rynku mają amerykańskie fundusze hedgingowe, które, zamykając w poprzednim tygodniu swoje długie pozycje na surowcach, doprowadziły do zdynamizowania spadków cen. Wydaje się, że inwestorom przydałaby się refleksja, a rynkowi odpoczynek i krótki trend boczny. Jednak przy obecnej nadpłynności rynku wydaje się to mało prawdopodobne.

Tomasz Ray-Ciemięga