Wyprodukowana w 1955 r. „Bułgaria” wyszła z portu z niesprawnym lewym silnikiem, przewoźnik nie miał licencji na rejsy pasażerskie, a na pokładzie znajdowało się 208 zamiast dopuszczalnych 120 osób. Prezydent Dmitrij Miedwiediew powołał komisję śledczą, nakazał znaleźć winnych i wycofać statki tego typu z użytku. Podobnie było po niedawnych lotniczych katastrofach. Z eksploatacji będzie wycofanych 90 samolotów Tu-134 i 100 sztuk An-24.
Temu, że do takich tragedii doszło, nie dziwią się eksperci, którzy od lat alarmują o fatalnym stanie technologicznym kraju. Dzisiaj w Rosji znajduje się ok. 50 tys. potencjalnie niebezpiecznych obiektów. Według ministerstwa rozwoju regionalnego 60 – 70 proc. infrastruktury wymaga natychmiastowej wymiany bądź remontu. Co dziesiąty pływający po krajowych rzekach prom to rówieśnik „Bułgarii”. Kolejnych 40 proc. okrętów wyprodukowano 30 – 40 lat temu. Z ostatniej dekady pochodzi zaledwie 5 proc.
Jeszcze gorsza sytuacja panuje na drogach. Od rozpadu ZSRR liczba samochodów się podwoiła, a nowych dróg oddaje się dwa razy mniej. Nawet w latach 90. budowano ponad 6 tys. km dróg rocznie. Za prezydentury Miedwiediewa – zaledwie 2,5 tys. km. Według Banku Światowego tylko 30 proc. wszystkich rosyjskich dróg nadaje się do użytku. W efekcie w rankingu Światowego Forum Gospodarczego pod względem jakości dróg Rosja zajęła 124. miejsce na 134.
Rdza dopadła także lotnictwo. Statystyczny samolot w Rosji ma średnio 18 – 20 lat (o 10 więcej niż w Europie). Jak podaje agencja Rosstat, aż 28 proc. rosyjskiej floty powietrznej stanowią samoloty wyprodukowane ponad 30 lat temu. Choć na Rosjan przypada 3 proc. światowego transportu lotniczego, rosyjskim samolotom przydarza się 15 proc. wszystkich katastrof. Trudno jednak o nowe maszyny, bo rosyjski przemysł lotniczy nie jest w stanie sprostać wymaganiom modernizacji. W ubiegłym roku kompanie lotnicze dostały 40 nowych samolotów.
Reklama
– Nawet jeśli uda się odnowić flotę samolotów, rosyjskie lotniska nie są w stanie ich przyjąć – mówi „DGP” Siergiej Zwierski z moskiewskiego Instytutu Kompleksowych Badań Strategicznych. Tylko 60 proc. z 329 lotnisk w Rosji ma asfaltowe pasy startowe. Pozostałe to ziemne lądowiska. Niewiele ponad sto może działać w nocy, reszta nie posiada systemu oświetleniowo-nawigacyjnego. Najgorzej jest na rosyjskim Dalekim Wschodzie, gdzie samolot bywa jedynym środkiem transportu. Tam aż 85 proc. infrastruktury lotniczej nie nadaje się do użytku.
Bank Światowy mówi, że to właśnie infrastrukturalna zapaść jest główną barierą gospodarczego rozwoju Rosji. Zgodnie z obliczeniami agencji Renessans Capital z tego powodu kraj traci ok. 6 proc. PKB rocznie. Jak wylicza agencja Trojka Diałog, rosyjskie inwestycje w infrastrukturę nie przekraczają 5 proc. PKB, podczas gdy sąsiednie Chiny wydają 8 proc. – Liczy się szybki zysk. Koncernom surowcowym, jak i bogacącym się dzięki nim urzędnikom nie opłacają się wielkie inwestycje, które zwrócą się za kilka dziesięcioleci – mówi „DGP” rosyjski ekonomista Władisław Inoziemcew. – W dodatku modernizacja może zachwiać obecnym reżimem. Nawet prawo pisane jest pod gospodarcze apetyty władz – dodaje.
Dlatego jeżeli stan infrastruktury nie odpowiada normom, tym gorzej dla norm. Zgodnie z nowymi standardami technicznymi dziura na drodze może istnieć, gdy jej obwód nie przekracza 1,5 metra, a głębokość 5 cm.
– Koleiny i szczeliny są w interesach firm budujących drogi. Późniejsze łatanie dziur stanowi podstawowe źródło dochodu drogowców, a zatem i urzędników – pisze dziennik „Moskowskije Nowosti”. Prawo do własnych dziur ma nawet droga do symbolu rosyjskiej modernizacji – podmoskiewskiego Skołkowa. Asfalt na 5,8-km odcinku popękał rok po oddaniu do użytku.