Włochom udało się kupić „chwilowy” spokój inwestorów – w końcu tygodnia tamtejszy parlament zaakceptował pakiet cięć budżetowych na 47 mld EUR, chociaż było gorąco – cięty język Berlusconiego względem swojego ministra Giulio Tremontiego, który był odpowiedzialny pakiet oszczędności, wywołał na początku tygodnia istną burzę na rynkach. Bo Włochów byłoby już bardzo trudno uratować – wystarczy spojrzeć na skalę łącznego zadłużenia tego kraju – dlatego wzrost rynkowych stóp procentowych dla tamtejszych papierów jest tak niebezpieczny. Tymczasem we wtorek rano rentowność 10-letnich obligacji przekroczyła na chwilę krytyczny poziom 6 proc. Reakcję na rynkach było widać – to była już panika i gdyby Europejski Bank Centralny nie rozpoczął interwencyjnego skupu włoskich papierów, to byłoby gorąco. W efekcie Włochom udało się ulokować kolejne papiery na rynku i niektórzy uznają to za sukces. Jest on jednak połowiczny – wystarczy spojrzeć na koszt takiej operacji – jest on zbliżony do tego z 2008/09 r. Tym samym Włosi pozostaną pod „lupą” rynków, zwłaszcza w kontekście perspektyw tamtejszej gospodarki. A te się pogarszają – wskaźniki PMI są już poniżej poziomu 50 pkt., a dynamika produkcji przemysłowej w ujęciu miesięcznym notuje wartości ujemne.

W najbliższych dniach Włochy zejdą jednak z rynkowej tapety. Pozostaną na niej Grecy i Amerykanie. W czwartek grecki rząd po raz pierwszy podczas obrad rozważał społeczne aspekty faktycznego postawienia kraju w obliczu bankructwa. Bo taki scenariusz jest coraz bardziej realny – pomysł ministrów finansów państw strefy euro na drugi pakiet pomocowy zmierza ku temu, aby prywatni inwestorzy zrolowali część greckich papierów na dłuższe terminy, a scenariusz wykupu obligacji za połowę ich księgowej wartości, też zaczyna nabierać realnych kształtów. Chociaż w tym ostatnim przypadku za bardzo nie wiadomo, jak przeprowadzić taką transakcję od strony technicznej. Generalnie cały aspekt zaangażowania inwestorów prywatnych wciąż budzi duże obawy, stąd też decyzje w tej sprawie są cały czas przeciągane. Bo nie wiadomo, czy opór Europejskiego Banku Centralnego i krytyczne nastawienie agencji ratingowych, nie doprowadzi do jeszcze większego rozlania się kryzysu.

Kwestia amerykańskiego zadłużenia mimo, że przyciąga coraz większą uwagę rynków (za sprawą podsycania problemu przez agencje ratingowe) nie powinna szczególnie negatywnie ważyć na notowaniach dolara. Bo czy w USA rzeczywiście możliwy jest realny polityczny pat, który po 2 sierpnia doprowadzi do gospodarczego trzęsienia ziemi? Wydaje się, że w przyszłym tygodniu zobaczymy jakieś porozumienie pomiędzy politykami. Rynki będą jednak uważnie analizować projekt znalezienia oszczędności w amerykańskim budżecie i szanse na jego realizację. Bo, czy perspektywa zacieśnienia fiskalnego pomoże giełdom i jak to zgrać z ewentualnymi pomysłami szefa FED na kolejne poluzowanie polityki pieniężnej? W każdym razie perspektywa realnej obniżki ratingu dla USA wydaje się mało prawdopodobna.

Reklama

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl.