Premier Julia Gillard z Australijskiej Partii Pracy ma szansę na uchwalenie niepopularnego podatku dzięki wsparciu niezależnych deputowanych oraz Partii Zielonych.

Przeciwnicy podatku, którzy zebrali się pod parlamentem, skarżą się, że Gillard obiecywała, iż nie wprowadzi tej opłaty kiedy jej centrolewicowe ugrupowanie niewielką większością głosów wygrało wybory w 2010 roku. Niektórzy ze zgromadzonych wzywali nawet do wcześniejszych wyborów. Jak pisze Reuters, najnowsze sondaże wskazują, że takim przypadku partia Gillard nie utrzymałaby się u władzy.

Premier chce nałożyć podatek w wysokości 23 dolarów australijskich od każdej tony dwutlenku węgla wyprodukowanej od 1 lipca 2012 roku. Przekonuje ona, że porozumienie dotyczące emisji dwutlenku węgla, jakie wynegocjowała z niezależnymi parlamentarzystami i Zielonymi, jest najlepszym wyjściem dla przyszłości Australii.

Protesty zbiegły się z rozpoczęciem pierwszej po wakacyjnej przerwie sesji parlamentu.

Reklama